Ewa Stawowczyk, Aleksandra Szostak, Lucyna Torb
cz. 1
„Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los”
/Paulo Coelho/
W naszym życiu z ryzykiem spotykamy się od najmłodszych lat, poczynając od pierwszych decyzji wiążących się z naszą przyszłością, wyborem szkoły, zawodu a także przyjaciół, którzy często mają wpływ na nasze postępowanie. Najczęściej jednak w dzisiejszym czasach określenie to używane jest w kontekście ryzyka finansowego, stricte związanego z budżetem, czy to przedsiębiorstwa, czy też zwykłego „zjadacza chleba”. Często mówimy „dużo ryzykujesz” osobie, której działalność w naszym mniemaniu skazana jest na niepowodzenie. W tym znaczeniu ryzyko to prognozowana ocena skutków podjęcia istotnej dla nas decyzji, uwzględniająca potencjalną stratę względem oczekiwanych policzalnych korzyści. Szacujemy, czy jesteśmy w stanie podołać obciążeniu finansowemu związanemu ze stratą zainwestowanych środków finansowych, na ile nieprzewidywalne zdarzenia mogą wpłynąć na osiągnięcie celu naszego przedsięwzięcia. Ryzyko to jest bardzo związane ze zmiennością otoczenia, niedoinformowaniem czy też czynnikami zewnętrznymi, na które jakże często nie mamy przecież żadnego wpływu.
„Daną osobę charakteryzuje niechęć do ryzyka, kiedy przykrość spowodowana utratą danej kwoty dochodu jest dla niej większa niż przyjemność płynąca z uzyskania tej samej kwoty dochodu”
/L.Samuelson/
W ostatnich latach bardzo rozpowszechniły się w naszym społeczeństwie kredyty hipoteczne, mające zaspokoić jedną z podstawowych potrzeb człowieka, jaką jest „własny kąt”. Podejmowane tu ryzyko związane jest ze zmianą oprocentowania czy kursu walut, a tym samym wysokości raty kredytu. Prawdopodobieństwo wzrostu jest dla nas bardziej prawdopodobne niż obniżka, więc przy podpisywaniu umowy analizujemy to ryzyko i szacujemy, jaka wysokość obciążenia będzie dla naszych zasobów do zaakceptowania. Trudno jest jednak przewidzieć wahania stóp procentowych (kursów walut) , dziś można próbować odnieść się do danych historycznych, jednak tak naprawdę nikt przy podpisywaniu tak długoterminowego zobowiązanie nie jest w stanie przewidzieć sytuacji za 15 czy 20 lat. Dotyczy to także naszych dochodów, sytuacja na rynku pracy nie daje pewności co do zatrudnienia i poziomu płacy. Osobiście podjeliśmy to ryzyko przed kilku laty i odczuwamy skutki wahań stóp procentowych „na własnym budżecie”. Zmienność (w jednym z banków np. w zakresie od ok.6% do ok. 7%), przy wysokości zadłużenia, które posiadamy pozwala nam jak na razie na stwierdzenie, że nie grozi nam utrata płynności finansowej i drastyczna zmiana sytuacji życiowej naszych rodzin. Ryzyko, które tu podejmujemy, rozłożone jest na bardzo długi okres czasu, jednak jest ono zniwelowane korzyścią płynącą z posiadania „własnego azylu”.
„ Ryzyko bierze się z nieświadomości własnych poczynań
/Warren Buffett/
Zasadniczo kredyty hipoteczne zalicza się na najrzetelniej spłacanych zobowiązań Polaków, dla banków inwestycja w mieszkanie „Kowalskiego” jest więc obarczona znikomym ryzykiem, dodatkowo zabezpieczonym wpisem w hipotece. Nieco inaczej wygląda to w przypadku kredytów konsumpcyjnych, czy innych zobowiązań płatniczych. Na koniec 2012 roku ponad 2,26 mln Polaków miało problemy z terminowością w spłatach zadłużenia na ogólną kwotę 38,29 mld zł, przybywa więc pracy komornikom, których głównymi „klientami’” są dłużnicy parabanków.
Pisząc o ryzyku kredytowym nie sposób nie wspomnieć o „drugiej stronie medalu”, czyli o posiadaczach lokat bankowych. Dla nich obniżenie stóp procentowych, tak cieszące kredytobiorców, to potencjalna utrata części korzyści. Można więc powiedzieć, że jedna zmiana na rynku finansowym w zależności od punktu odniesienia może być interpretowana w dwojaki sposób – jako ryzyko dla lokujących oszczędności w bankach lub ryzyko dla ich dłużników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz