Dziś kontynuacja tematu miejsc ciekawych odwiedzonych przez autora tego cyklu artykułów. Po wątku narciarskim na tapetę dwa obiekty budowlane.
5. Centrum Handlowe Renoma we Wrocławiu.
Odwiedziłem ten obiekt kilka lat temu w ślad za poszukiwaną
najbardziej znaną pozycją Jarosława Haszka na
potrzeby własne oraz innego fana tego autora, czyli mojego syna. Wizyta w Empiku na rynku przyniosła bowiem sukces
połowiczny w postaci komunikatu pani sprzedawczyni:
- Niech pan idzie do Renomy, to niedaleko, a według mojego
komputera winien tam być dostępny jeden egzemplarz
Poszedłem. Dostanie się do salonu umiejscowionego na
ostatnim piętrze już wzbudziło we mnie niemałe zdumienie. Najpierw piętro wyżej
jednokierunkowymi schodami przy promenadzie, potem na następne umiejscowionymi
gdzie indziej, na ostatnie z kolei wchodziło się po obejściu galerii w kółko.
Na końcu świata znalazłem wspomniany Empik. Zakupy zakończyłem niespodziewanym
sukcesem (egzemplarz faktycznie był dostępny) i udałem się do wyjścia. Schodami
w dół, potem kilka minut na poszukiwanie dalszego zejścia, zespołem schodów w
dół, jeszcze raz w dół, aż do samej podłogi i wówczas … zaczęły się kłopoty. W
jedną stronę: Nie ma wyjścia. W drugą stronę: Nie ma wyjścia. Po pięciu
minutach takich poszukiwań zdecydowałem się na krok desperacki i zadanie
pytania ekspedientce w salonie prasowym:
- Przepraszam!
Gdzie tu jest wyjście?
- Jak to, przecież
jest pan na poziomie minus jeden, trzeba się dostać piętro wyżej.
- Fajnie, a
gdzie są schody do góry?
Być może
jest tak, że jestem wyjątkowym osłem, nie przeczę. Być może każdy inny bez
problemu trafi tam do wyjścia. Ale ja niestety w razie jakiegokolwiek pożaru
nie miałbym żadnych szans.
6. Budynek
Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego.
Katowice się
zmieniły przez ostatnią dekadę. Zmieniły się na korzyść. Bez dwóch zdań. A
najbardziej zmieniło się centrum tego miasta wojewódzkiego. Ktoś, kto by trafił
w to miejsce po dziesięciu latach przerwy, bez wątpienia by zabłądził i w ogóle
nie rozpoznał ani układu ulic, ani rozwiązań architektonicznych. W zasadzie
jedynym nierozwiązanym problemem komunikacyjnym miasta jest komunikacja północ-południe i wyjazd z
zespołu osiedli zwanych Manhattanem. Ale jeśli chodzi o centrum miasta, to
zmienił się z zasadzie cały układ architektoniczny. Ze szczególnym uwzględnieniem
terenu przeznaczonego na naukę akademicką, czyli Uniwersytetu Śląskiego i
Uniwersytetu Ekonomicznego. Między innymi powstał nowy budynek Wydziału Prawa.
Budynek
poznałem z zewnątrz i od środka jako student studiów podyplomowych wspomnianego
wydziału. Budynek jest w miarę ładny i estetyczny, bez wątpienia jest zupełnie
ekstrawagancki i nowatorski, otóż architekci zaprojektowali go w kształcie półkola.
W centralnym miejscu tego półkola jest wejście główne i dziedziniec. Z
pierwszego piętra wszystkie wejścia na sale kumulują się wokół półkolistego
rzecz jasna balkonu, skąd jest wąskie ale funkcjonujące zejście na tenże
dziedziniec i dalej prosto do wyjścia. Z kolei z piętra drugiego też można się
dostać na centralny balkon i stamtąd. No właśnie, nic stamtąd. Nie ma zejścia.
Schody na dół są … z tyłu.
Nie wiem jak
mają inni, ale ja w razie pożaru staram się kierować w stronę centralnego
wyjścia, które jest w umieszczone w centrum półkola. Jak więc właśnie przebywam
na drugim piętrze, wówczas biegnę do środka, gdzie umiejscowiony jest
wspomniany balkon i wówczas… No właśnie, co wówczas? Mam skakać z dziesięć
metrów w dół?
- Wybrałeś
niewłaściwą drogę ewakuacji – mówią koledzy
- Fakt –
odpowiadam – ale dlaczego ta właściwa droga ewakuacji nie została umiejscowiona
po logicznej stronie?
Maciej
Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz