środa, 15 października 2014

Ciekawe miejsca cześć II – Czy ryzyko pożaru jest nieprawdopodobne?



Dziś kontynuacja tematu miejsc ciekawych odwiedzonych przez autora tego cyklu artykułów. Po wątku narciarskim na tapetę dwa obiekty budowlane.

5. Centrum Handlowe Renoma we Wrocławiu.

Odwiedziłem ten obiekt kilka lat temu w ślad za poszukiwaną najbardziej znaną pozycją Jarosława Haszka na potrzeby własne oraz innego fana tego autora, czyli mojego syna. Wizyta w Empiku na rynku przyniosła bowiem sukces połowiczny w postaci komunikatu pani sprzedawczyni:
- Niech pan idzie do Renomy, to niedaleko, a według mojego komputera winien tam być dostępny jeden egzemplarz

Poszedłem. Dostanie się do salonu umiejscowionego na ostatnim piętrze już wzbudziło we mnie niemałe zdumienie. Najpierw piętro wyżej jednokierunkowymi schodami przy promenadzie, potem na następne umiejscowionymi gdzie indziej, na ostatnie z kolei wchodziło się po obejściu galerii w kółko. Na końcu świata znalazłem wspomniany Empik. Zakupy zakończyłem niespodziewanym sukcesem (egzemplarz faktycznie był dostępny) i udałem się do wyjścia. Schodami w dół, potem kilka minut na poszukiwanie dalszego zejścia, zespołem schodów w dół, jeszcze raz w dół, aż do samej podłogi i wówczas … zaczęły się kłopoty. W jedną stronę: Nie ma wyjścia. W drugą stronę: Nie ma wyjścia. Po pięciu minutach takich poszukiwań zdecydowałem się na krok desperacki i zadanie pytania ekspedientce w salonie prasowym:
- Przepraszam! Gdzie tu jest wyjście?
- Jak to, przecież jest pan na poziomie minus jeden, trzeba się dostać piętro wyżej.
- Fajnie, a gdzie są schody do góry?

Być może jest tak, że jestem wyjątkowym osłem, nie przeczę. Być może każdy inny bez problemu trafi tam do wyjścia. Ale ja niestety w razie jakiegokolwiek pożaru nie miałbym żadnych szans.

6. Budynek Wydziału Prawa Uniwersytetu Śląskiego.

Katowice się zmieniły przez ostatnią dekadę. Zmieniły się na korzyść. Bez dwóch zdań. A najbardziej zmieniło się centrum tego miasta wojewódzkiego. Ktoś, kto by trafił w to miejsce po dziesięciu latach przerwy, bez wątpienia by zabłądził i w ogóle nie rozpoznał ani układu ulic, ani rozwiązań architektonicznych. W zasadzie jedynym nierozwiązanym problemem komunikacyjnym miasta jest komunikacja północ-południe i wyjazd z zespołu osiedli zwanych Manhattanem. Ale jeśli chodzi o centrum miasta, to zmienił się z zasadzie cały układ architektoniczny. Ze szczególnym uwzględnieniem terenu przeznaczonego na naukę akademicką, czyli Uniwersytetu Śląskiego i Uniwersytetu Ekonomicznego. Między innymi powstał nowy budynek Wydziału Prawa.
Budynek poznałem z zewnątrz i od środka jako student studiów podyplomowych wspomnianego wydziału. Budynek jest w miarę ładny i estetyczny, bez wątpienia jest zupełnie ekstrawagancki i nowatorski, otóż architekci zaprojektowali go w kształcie półkola. W centralnym miejscu tego półkola jest wejście główne i dziedziniec. Z pierwszego piętra wszystkie wejścia na sale kumulują się wokół półkolistego rzecz jasna balkonu, skąd jest wąskie ale funkcjonujące zejście na tenże dziedziniec i dalej prosto do wyjścia. Z kolei z piętra drugiego też można się dostać na centralny balkon i stamtąd. No właśnie, nic stamtąd. Nie ma zejścia. Schody na dół są … z tyłu.

Nie wiem jak mają inni, ale ja w razie pożaru staram się kierować w stronę centralnego wyjścia, które jest w umieszczone w centrum półkola. Jak więc właśnie przebywam na drugim piętrze, wówczas biegnę do środka, gdzie umiejscowiony jest wspomniany balkon i wówczas… No właśnie, co wówczas? Mam skakać z dziesięć metrów w dół?
- Wybrałeś niewłaściwą drogę ewakuacji – mówią koledzy
- Fakt – odpowiadam – ale dlaczego ta właściwa droga ewakuacji nie została umiejscowiona po logicznej stronie?

Maciej Skudlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz