Słabo docierają do naszego kraju opisu sporu, jaki toczą władze Grecji z "Europą", tu rozumianą jako ogół pożyczkodawców i nadzorca procesów reformatorskich. Przeciętnemu odbiorcy wydaje się, że w tej kłótni to "Europa" dyktuje warunki Grecji. Tymczasem ... jest zupełnie odwrotnie. Tak naprawdę to Grecja dyktuje warunki "Europie", gdyż trzyma w ręku potężne narzędzie "szantażu". Tym narzędziem jest możliwość ogłoszenia bankructwa i powrotu do drachmy. Mimo, że pomysł wydaje się z różnych punktów widzenia logiczny, to "Europa" boi się go, jak diabeł święconej wody. Dlaczego? Przyczyną jest mała skłonność do ryzyka biznesowego wynikająca z obawy o zaistnienie efektu kostek domina. Uruchomienie lawiny może przynieść nieobliczalne skutki (wyjście ze strefy euro innych krajów i w konsekwencji być może nawet rozpad Unii, choć to już na tym etapie to drugie to chyba zbyt daleko idąca prognoza). Lepiej jest więc udawać, że greckie zadłużenie jest spłacalne. Można to czynić tylko poprzez dalsze dosypywanie euro.
A Grecy postawią warunki, na których łaskawie przyjmą kolejne wagony euro.
Maciej Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz