Dochodzą do nas z odległej Argentyny zdumiewające wieści. W Buenos zamierzają ... zburzyć słynną Bombonerę.
A mowa chyba o najbardziej charakterystycznym i najbardziej nietypowym stadionie świata. Z punktu widzenia czystej ekonomii ma to pewien sens. Prawdopodobnie dostosowanie 75-letniego obiektu (przy czym ostatnia renowacja miała miejsce 20 lat temu) do współczesnych wymogów byłoby bardziej kosztowne, niż budowa nowej areny w innym miejscu. Ponadto ryzyka związane z realizacją takiego projektu (przebudowa trybun, budowa stref business, budowa zadaszenia na istniejącej konstrukcji) byłyby niezmiernie wysokie. Ponadto miejsce położenia stadionu charakteryzuje się gęstą zabudową wokół, co uniemożliwia powiększenie przestrzeni przeznaczonej na ew. prace budowlane.
Co wyróżnia Bombonerę wobec innych budowli przeznaczonych także do uprawiania piłki nożnej. Ano takich cech mamy co najmniej kilka. Wymienię najistotniejsze.
1) Cecha nr 1 - nietypowy kształt "głównej" trybuny, która w zasadzie składa się z czegoś, co przypomina "blok mieszkalny". Budowla jest niezmiernie "chuda". Została tak zaprojektowana z konieczności (ulica "za"), niemniej dziś wydaje się, że stanowi ona o wyjątkowości całego obiektu.
2) Cecha nr 2- bardzo ciasna zabudowa trybun o niezmiernie wysokim kącie nachylenia. Wpakowano trybuny dla niemal 60 000 widzów w wąski kawałek gruntu w środku miasta. Coś, co niegdyś powstało z konieczności (wielki obiekt na ciasnej działce), dziś stanowi kolejny wyróżnik.
3) Cecha nr 3 - atmosfera obiektu. Niesamowita. Wzorcowa. Nieprzypadkowo młyny na polskich stadionach z lepszym lub gorszym skutkiem kopiują styl kibicowania fanów Boca Juniors.
Atmosfera na stadionie Boca Juniors (link do filmu).
4) Cecha nr 4 - Diego! Geniusz futbolu jest wychowankiem, byłą gwiazdą i nadal kibicem Boca!
W Buenos powstała inicjatywa, którą po polsku można nazwać w skrócie "Ratuj Bombonerę", a w oryginale "DeLaBomboneraNoNosVamos". Wskutek rosnącej popularności inicjatywy władze stoją przed niezwykle trudną decyzją. Co mogą zrobić:
1) Zrealizować swój pomysł budowy "Nowej Bombonery" i zburzenia starej wbrew kibicom i zgodnie z "rozsądkiem ekonomicznym". Nowy obiekt to nowe możliwości, więcej droższych biletów, wyższy standard oglądania spotkań, większe bezpieczeństwo widzów, prawdopodobnie też większa pojemność. Ryzyko takiej decyzji = prawdopodobny bunt kibiców i potępienie za barbarzyństwo zburzenia obiektu-legendy.
2) Zainwestować tyle samo (a może nawet więcej) w ultra-trudny pomysł zmodernizowania obecnej Bombonery. Prawdopodobnie zmniejszyłoby to pojemność obiektu, wymagałoby też niezwykle trudnego projektowania nowych konstrukcji (dach) nadbudowywanych na istniejące. Ryzyko takiej decyzji = wyższe koszty i niepewność funkcjonowania spojonej konstrukcji przy nierozwiązywalnych nadal ograniczeniach.
3) Nic nie robić. Ryzyko takiej decyzji = prawdopodobne sukcesywne administracyjne ograniczanie pojemności w przyszłości, pominięcie obiektu przy kandydaturach do wielkich imprez, docelowo brak akredytacji do rozgrywek międzynarodowych i krajowych.
Reasumując można stwierdzić, że i tak za jakiś przewidywalny czas (kilka lat, może kilkanaście) wiekowej Bombonery w obecnym kształcie nic nie uratuje. Wyjście nr 3 jest najgorsze. Ciekawe, na jaką ścieżkę postępowania zdecydują się w Wielkim Jabłku? Czy Bombonerę czeka los starego Wembley? Być może uda się przynajmniej zachować część stadionu (słynny blok? boisko?) jako zabytek? A może jednak uda się ją przebudować, jak słynny stadion w Berlinie? Zobaczymy.
A z serca można zawołać: Diego, ratuj Bombonerę! Przynajmniej jako pomnik historii!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz