sobota, 30 kwietnia 2016

Chichot losu! Podbeskidzie co najmniej do jutra na miejscu spadkowym. A Czerczesow na gorących kamieniach.

Reforma Bońka (jedyny w swoim rodzaju system rozgrywek z dzieleniem punktów na pół) powoli pożera swoją logikę:


1) Bohaterowie afery "lechiopunktowej", czyli Ruch i Podbeskidzie grają w rundzie dodatkowej katastrofalnie. Ruch wczoraj przegrał z Cracovią, oddając w meczu 1 (jeden!) celny strzał, w dodatku całkiem niegroźny. Rywal Ruchu - Cracovia oddała 2 (dwa!) celne strzały, ale z tego jeden skuteczny. Mecz doprawdy "ekstra" "klasa". Podbeskidzie gra równie "widowiskowo". Cała różnica polega jednak na tym, że Ruch jest bezpieczny, bo ostatecznie wylądował w górnej ósemce, a Podbeskidzie walczy o życie i zostało właśnie wyprzedzone przez Górnika Zabrze, czyli drużynę, która w rundzie zasadniczej zgromadziła o 13 punktów mniej. Która zresztą w ogóle zgromadziła o 6 punktów mniej! Nieznającym faktów przypomnę, że po rundzie zasadniczej w zasadzie ... nie było wiadomo, który z dwóch klubów (Ruch czy Podbeskidzie) jest wyżej w tabeli. Po ostatnim gwizdku czekano na raport delegata (słynne punkty za fair-play), z tego wyszło, że górą jest Podbeskidzie, ale w poniedziałek (na skutek działań Lechii Gdańsk) nagle okazało się, że wyżej w tabeli jest Ruch. Byłby to niezły chichot losu, gdyby teraz Podbeskidzie spadło z ligi. Wydaje się, że wówczas ktoś jednak mógłby mieć trochę pretensji do organizatorów tej zabawy.

2) Po zakończeniu rozgrywek może się spełnić marzenie całej ligi i Czerczesow może stracić robotę w Legii. Jak pisze w Sporcie Łukasz Żurek "Głowy szefów Legii zaprzątają teraz jednak inne myśli. Jeśli drużyna nie wygra ligowego wyścigu, jest więcej niż pewne, że Stanisław Czerczesow stanie się przy Łazienkowskiej persona non grata równo z ostatnim gwizdkiem sezonu." Oczywiście prawdopodobnie Legia jednak pierwsze miejsce obroni. Ale od początku było można wskazać główne ryzyka pomysłu Czerczesowa, aby podatne na pokusy stolicy gwiazdy zagonić do ciężkich treningów. Jedno z tych ryzyk "świeci się dziś na czerwono". Wystarczy, że piłkarze zagrają trochę słabiej w końcówce sezonu (w końcu każdemu może się zdarzyć słabsza forma, czyż nie?) i będą mieli "Kata" z głowy. I znów będzie można wrócić do treningów lekkich na boisku i ciężkich w klubach nocnych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz