środa, 22 października 2014

Mity ekonomii – Część II

Dziś poruszę w skrócie tematykę, która warta jest zdecydowanie szerszego opracowania. Ale spróbuję przybliżyć Czytelnikowi przynajmniej kilka najistotniejszych zagadnień.

Czy ekonomia ma jakikolwiek związek z historią? Ja widzę przynajmniej jedną przesłankę istnienia takiego powiązania. Jest nią w obu przypadkach spojrzenie na te dziedziny nauki poprzez stereotypy. Powszechne „prawdy” historyczne oraz powszechnie głoszone tezy ekonomiczne są w znaczącej mierze oparte na mitach. I jak to już z mitami bywa, część z nich jest częściowo prawdziwa, cześć może w jakimś niewielkim stopniu, ale istnieją też zupełnie inne spojrzenia, a część jest po prostu kompletną bzdurą. Trzeba pamiętać, że na postrzeganiu nie tylko polskiej historii, ale również zasad ekonomii znaczące piętno odcisnęły lata dorastania naszych dziadków i rodziców, którzy nie znali innego świata, niż szczęśliwy porządek ludowego socjalizmu.

Zacznijmy od tez głoszonych przez historię powszechną i z różnych przyczyn głęboko zakodowanych w głowach naszych rodaków i nie tylko. Na postrzeganiu przez przeciętnego Polaka zagadnień historii niebagatelny wpływ miały, trzeba przyznać znakomite i będące niedoścignionym wzorem dla wielu dzisiejszych pisarzy, lektury Sienkiewicza. Trzeba pamiętać, że pisał on je w czasie, gdy Polski nie było na mapie świata i ich celem było „pokrzepienie serc”. Dlatego Sienkiewicz większą wagę przywiązywał do kreowania bohaterskich postaw, wyciągania na świecznik dokonań naszych przodków oraz ukazania, że Polska niegdyś była naprawdę wielka i naprawdę liczyła się na świecie. Ponadto, zwłaszcza w „Potopie” zawarł on diagnozę jej przyszłego (w relacji do opisywanych czasów) upadku, poprzez opis postaw haniebnych i niegodnych sprzedajnych rodaków. Warto też pamiętać, że realizując słuszną poniekąd ideę, autor dzieł z narodowego panteonu literatury, w wielu przypadkach, delikatnie mówiąc, rozmijał się z prawdą historyczną, lub co najmniej dla swoich potrzeb nieco ją naciągał. Do tylko niektórych grzechów w tej materii możemy zaliczyć:

1) Gloryfikację postaci Jana Kazimierza, jako zbawcę Rzeczypospolitej. Trudno o większą bzdurę. Rzecz dotyczy króla, który przy pierwszych symptomach zagrożenia po prostu … zwiał z kraju, a powrócił dopiero wówczas, kiedy sytuacja zupełne odwróciła się na naszą korzyść.

2) Narodowe postawy bohaterów powieści. Tak naprawdę w tamtych czasach ludzie zasadniczo nie przywiązywali takiej wagi do narodowości jak dzisiaj, a wojny toczono między dynastiami, czasem nawet bratobójcze (Jan Kazimierz był przecież bratem Karola Gustawa) lub między religiami. Opisywana przez Sienkiewicza Rzeczpospolita była zresztą tak naprawdę państwem wielonarodowym.

3) Gloryfikację „oblężenia Częstochowy”. Historycy nie potwierdzają opisanej zaciętości walk. Raczej mówi się o tym, że Szwedzi ze względów strategicznych oraz wizerunkowych szybko odstąpili po prostu od planu ataku na klasztor.

Historia postrzegana jest niemal w każdym kraju przez takie postawy, tylko nazwiska pisarzy są inne. Udało jej się wykreować też wiele mitów, wśród których możemy spróbować wyodrębnić kilka najpowszechniejszych i niemal stale powtarzanych tylko z najnowszej historii, część z nich jest w jakimś stopniu prawdą, część półprawdą, na część mamy bardzo różne spojrzenia ekspertów, a część to po prostu od lat powtarzane kłamstwa, które tak zakorzeniły się w świadomości społecznej, że prawda już nie ma siły przebicia. A zresztą: Co tak naprawdę jest prawdą?

Mit1. Armia Czerwona wyzwoliła na kraj

W zasadzie nie chce mi się z takim postawieniem sprawy (w styczniu w jakiejś gazecie przeczytałem o rocznicy … wyzwolenia Krakowa). Proponuję młodym ludziom zaczepić jakiegoś jeszcze żyjącego weterana pamiętającego tamte czasy i zapytać się go, co o tym sądzi i jakie ma wspomnienia z tego … wyzwolenia. Przy okazji, dotyczy to weteranów płci męskiej, kobiet lepiej nie pytajcie.

Mit2. Polska zachodnia to ziemie odzyskane

Ziemie odzyskane? No dobra, na siłę można to (ale w sposób bardziej lub mnie naciągany naciągany) powiedzieć o części Wielkopolski, Dolnym Śląsku, Górnym Śląsku. Ale o Szczecinie? Kołobrzegu? Zielonej Górze?

Mit3. II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku

No tak. Z całą pewnością tak mówią polskie podręczniki. Rosyjskie kreują inną datę, mianowicie 22 czerwca 1941 roku, zachodnioeuropejskie wspominają coś o roku 1940, amerykańskie o dacie ataku na Pearl Harbour, a Czesi mogliby coś wspomnieć o 1938 roku, haniebnych ustaleniach w Monachium oraz dokonanym wspólnie przez Niemców, Polaków i Słowaków rozbiorze Czechosłowacji.

Mit4. Faszystowska III Rzesza była państwem izolowanym przez demokratyczny świat

Być może tak przedstawiają sprawę politycy dzisiaj. Ale jeszcze przed wywołaniem wojny oraz w jej trakcie Rzesza miała wielu oddanych sojuszników, w tym między innymi Słowaków, Chorwatów, Włochów, Węgrów, Walonów z Belgii (słynny Legion Degrelle’a), Finów (wspólny atak na Związek Radziecki), Rumunów, w pewnym stopniu także Francuzów (państwo Vichy). Cichymi (oficjalnie występującymi jako państwa neutralne) sympatykami byli też Hiszpanie Franco oraz Portugalczycy Salazara. Przed 22 czerwca sojusznikiem Hitlera był także Związek Radziecki, a do końca 1938 roku za niemal oficjalnego sojusznika była przez świat uznawana … Polska. Mało kto wie, że Hitler był … honorowym gościem na pogrzebie Piłsudskiego, a Hermann Goering w swojej bogatej kolekcji odznaczeń mógł się pochwalić również Orderem Orła Białego (najwyższe odznaczenie państwowe, jak później Virtutti Militari). Po ataku na Związek Radziecki z ulgą witali Niemców zagłodzeni wcześniej przez Stalina Ukraińcy i w jakimś stopniu sami Rosjanie. Później polityka Hitlera przekreśliła to podejście. Nie jest więc zaprzeczeniem fakt, że Hitlera wspierało co najmniej … pół Europy. A to tylko nasza część świata. Na innych kontynentach też paru sojuszników III Rzeszy by się znalazło.

Mit5. Generał Sikorski nieszczęśliwie zginął w katastrofie lotniczej na Gibraltarze

Wersja dla rozumnych ludzi nie do obronienia. W zasadzie wystarczy zadać kilka pytań, na które nie ma do dziś odpowiedzi:

1) Dziękujemy sojusznikom za kondolencje, tylko dlaczego zaczęły spływać już 3 lipca, skoro nasz premier zginął w „katastrofie” 4 lipca?

2) Co robił 4 lipca na Gibraltarze ambasador radziecki Majski?

3) Dlaczego Sikorski oddał się w ręce brytyjskiej ochrony?

4) Co stało się z Zofią Leśniewską (córka i sekretarka premiera) i dlaczego polski wywiad organizował akcję … jej odbicia z radzieckiego więzienia?

5) Co stało się z dokumentami katyńskimi i dlaczego po „katastrofie” się „zgubiły”?

6) Dlaczego Brytyjczycy po 50 latach nie zdecydowali się na odtajnienie dokumentów?

7) Dlaczego jedyny ocalały Polak z „katastrofy” po dotarciu do szpitala pobliskim hiszpańskim miasteczku, nagle przed przesłuchaniem doznał „pogorszenia stanu zdrowia” i zmarł?

8) Dlaczego do tej pory nie dokonano ekshumacji ciała kuriera Gralewskiego, który … zginął na pasie startowym i tam został pochowany?

9) Co robił samolot w zaciemnionym miejscu, podczas 1,5 godzinnego (sic!) oczekiwania na start?

10) Dlaczego każdy badacz tej „katastrofy” jeszcze dzisiaj natychmiast budzi zainteresowanie brytyjskich służb wywiadowczych?

O „katastrofie” Gibraltarskiej, w której wg powszechnego mniemania „zginęli wszyscy oprócz pilota (nieprawda!)”, pierwszy napisał książkę David Irving (tak, ten co go zamknęli na rzekomo faszystowskie poglądy). Wydawca ją tak ocenzurował, że dziś autor niemal się do niej nie przyznaje. Badał zdarzenie Dariusz Baliszewski, a zwieńczeniem jego prac był film „Generał”, polecam. Nadal bada je Tadeusz Kisielewski. Poprosił on niegdyś o wsparcie premiera (ówczesnego) Millera, a ten, podobno, usłyszał od Blaira: „Nigdy się nie dowiecie, co tam się zdarzyło” (źródło: „Po zamachu” Kisielewskiego). Podobno, bo sam dzisiaj zaprzecza, że taki dialog miał miejsce.



Mit6. Ameryka wspiera tylko siły demokratyczne

Tak, jasne. A lądowanie we Włoszech na Sycylii nie było uzgodnione i ochraniane przez miejscową mafię, mającą dość zwalczającego ją (skutecznie) Mussoliniego? A Kosowo to fajny, w pełni demokratyczny i rządzony przez praworządnych obywateli „kraj”? Plotki, że handlują tam kobietami przeznaczonymi do domów publicznych są wyssane z palca? Iran jest osią zła? To już nieaktualne. Przecież Iran może być naturalnym sojusznikiem w zwalczaniu nowego zagrożenia, jakim jest właśnie powstające Państwo Islamskie. Amerykanie są po prostu pragmatyczni, to normalne. A polityka światowa nie kieruje się zasadami … sprawiedliwości społecznej.

Mit7. W Hiszpanii walczyły ze sobą siły dobra i demokracji z siłami zła i faszyzmu

Oczywiście. I te siły dobra ścigały katolików i mordowały każdego napotkanego księdza. A zły Franco wprowadził powojenną Hiszpanię na ścieżkę rozwoju gospodarczego. Ten mit wziął się z naszego wieloletniego udziału w bloku państw socjalistycznych oraz z dominującego w Zachodniej Europie, która nie poznała uroków komunizmu, nurtu postrzegania komunistów jako bojowników o wolność i demokrację. Jeszcze dziś niestety Hiszpania jest głęboko podzielona na tle sporu o „rację” w wojnie domowej.

Mit8. Wszyscy wiedzą, że Stalin był ludobójcą

Wiemy o tym my, Polacy. Pamiętają z pewnością Ukraińcy, wypędzeni w Krymu Tatarzy i parę innych nacji. Ale w Rosji raczej się tego nie uczy w szkole. Podobnie jak.. w Europie Zachodniej i Ameryce. Ukryto ten fakt przed społeczeństwami w trakcie wojny, aby uzasadnić sojusz z ZSRR, nie odkryto po wojnie i … tak już pozostało. Zresztą w podręcznikach z historii zachodnich demokracji można też przeczytać o … walecznych Francuzach, którzy zbudowali największy ruch oporu wobec Niemców, o naukowcach amerykańskich, którzy odkryli szyfr Enigmy i wiele podobnych bzdur.

Mit9. Amerykanie wynaleźli broń atomową

Dziś już mamy niemal pewność, że to nieprawda. Amerykanie dokonali skutecznych prób dopiero po zaanektowaniu do własnego zespołu… niemieckich naukowców. Pierwsze próby jądrowe przeprowadziła III Rzesza, zresztą dość okrutne, bo jako króliki doświadczalne posłużyli więźniowie z obozów koncentracyjnych. Zresztą skutki tej osobliwej imigracji do USA były bardziej długofalowe. Wynalazca amerykańskiego paliwa rakietowego nazywał się … Werner von Braun, to ten sam człowiek, który wcześniej wsławił się konstrukcją rakiet V1 i V2.

Mit10. Amerykanie wylądowali na księżycu

Może tak, może nie. Nie mam wystarczającej wiedzy do stawiania tutaj jakichkolwiek kategorycznych tez. Ale podobno są tacy, którzy uważają całość za znakomitą mistyfikację i „jeden z najlepszych filmów fabularnych zrealizowanych przez Hollywood”. Dziś archiwa są utajnione i dziś … nikt nie lata na księżyc. Podobne będzie to technicznie możliwe … po dziesięciu latach przygotowań. Zastanawiające.

Podobnie jak i historia, tak również ekonomia wykreowała swoje mity, wśród których najpowszechniej głoszone są następujące:

Mit1. Państwo winno wspierać najlepsze projekty

Temat omówiłem osobnym artykułem (część I)

Mit2. Ludzie zasadniczo podejmują racjonalne ekonomicznie decyzje

Może w teoretycznych modelach badań nad ekonomią? Bo w prawdziwym życiu na pewno nie. Raczej właściwe byłoby tu stwierdzenie: Ludzie zaczynają postępować racjonalnie dopiero wówczas, gdy wszystkie inne metody zawiodą. Zresztą, gdyby było inaczej, nie byłoby problemu piramid finansowych, państwa wydawałyby tylko tyle, ile zarabiają, nikt by się nie zadłużał na kwoty, których nie jest w stanie spłacić, a większość inwestycji byłaby „strzałami w dziesiątkę”. LOT nie wymagałby stałego wsparcia w celu ratowania przed bankructwem, a PKP byłoby jedną spółką. Nie mielibyśmy za sobą afer z „opcjami walutowymi” oraz „kredytami we franku szwajcarskim”. Rynek budowlany nie przeżyłby perturbacji związanych z masowymi bankructwami w czasie … boomu budowlanego, i tak dalej. Historia zachowań ekonomicznych państw, firm, gospodarek, społeczeństw jest opowieścią o licznych porażkach i zdarzających się z międzyczasie nielicznych sukcesach, często przypadkowych i niewytłumaczalnych, które jednakże są gloryfikowane. Stąd niejeden biznesmen uchodzi za … guru jakiegoś rynku bądź branży, bo jemu się udało. Pewnie nawet on nie jest pewien dlaczego.

Mit3. Wysoka inflacja to katastrofa

Dla jednych katastrofa, dla innych szansa. Przerabialiśmy ten temat Polsce wczesnych lat dziewięćdziesiątych, przećwiczyła go gwałtownie Jugosławia w latach osiemdziesiątych. Wysoka inflacja to tragedia dla oszczędzających. Pamiętacie Państwo jak straciły na wartości książeczki mieszkaniowe Waszych rodziców bądź dziadków. To problem dla budżetu państwa i żyjących z niego urzędników oraz emerytów. To szansa dla kredytobiorców. W Polsce lat dziewięćdziesiątych ludzie pobierali wypłatę, szli z jej fragmentem do banku i zgłaszali: „To ja spłacę całkowicie ten kredyt na dom”. To szansa dla handlu. Wręcz niesamowita. Ponieważ nikt nie trzyma pieniędzy (po co, skoro tracą na wartości), wobec czego ludzie … wszystko wykupują. Popyt na produkty i towary jest nieziemski.

Tak to już w tej ekonomii bywa. Nie ma zdarzeń negatywnych powszechnie, dla każdego uczestnika rynku. Jak ktoś traci, to w tym samym czasie ktoś inny zarabia. Choć czasem tysiąc ludzi traci po złotówce, aby jeden człowiek mógł zarobić tysiąc złotych. Ale w ekonomii, jak w przyrodzie, nic nie ginie. Jak ktoś Wam mówi coś innego, wówczas głosi nieprawdę. Nawet w siermiężnych czasach komunizmu nie każdy klepał biedę. Nie ma zdarzeń rujnujących każdego, kryzys na Wall Street w latach dwudziestych zmusił do samobójstwa szereg biznesmenów. Oni stracili, ale naprawdę wierzycie, że nikt na tym nie zyskał?

Zresztą paradoksalnie po kryzysie finansowym (upadek Lehman Brothers i problemy innych amerykańskich banków) w 2008 roku, społeczeństwo w USA było bardzo rozczarowane, że nikt nie skacze z okien wieżowców i w ogóle nikt nie chce popełniać samobójstw. Ale dlaczego prezesi upadłych banków mieliby skakać z okien, skoro dostali wielomilionowe odprawy? Taką mamy ewolucję zachowań ekonomicznych.

Mit4. Wyższe podatki to wyższe wpływy do budżetu

Tu nie ma prostej matematyki. Obniżenie stawki CIT kilka lat temu przyniosło … wzrost wpływów budżetowych, a słyszy się, że „mimo podniesienia stawek VAT wpływy nie wzrosły”. Drogi Czytelniku, rozwiąż zadanie:

„Firma X płaci 190 tysięcy podatku dochodowego od ujawnionego dochodu 1 mln zł według stawki 19%. Ile podatku zapłaci ta firma, jeżeli podniesiemy stawkę do 50%?”.

Prawidłowa odpowiedź:

„Firma X w ogóle nie zapłaci podatku dochodowego, gdyż wykaże w tej sytuacji stratę”.

Tak działa psychologia biznesu. Takie jest naturalne zachowanie uczestników gry rynkowej. „Powinno się ich ścigać – powiecie państwo – i sprawdzić prawidłowość wyliczenia tej straty”. Tak, tylko koszt rozbudowania aparatu kontrolnego (gdyż tak samo jak firma X zachowają się niemal wszyscy podatnicy) będzie znacząco wyższy od efektów.

Mit5. Pozycja danego kraju zależy od ratingu

Pewnie. A wspomniane ratingi tworzą zupełnie niezależni, zupełnie odporni na jakiekolwiek naciski, zupełnie oderwani od rzeczywistości politycznej i zupełnie oderwani od jakichkolwiek korzyści ekonomicznych ludzie, którzy przecież są pracownikami … prywatnych przedsiębiorstw, na przykład S&P lub Moody’s. A te przedsiębiorstwa są zupełnie niezależne… No dość już tych bajek.

Mit6. Stan gospodarki zależy od zagranicznych inwestycji

To jakim cudem II Rzeczpospolita potrafiła zbudować Centralny Okręg Przemysłowy oraz port i stocznię w Gdyni za własne środki, a III Rzeczpospolita mimo napływającego od lat rzekomo życiodajnego kapitału zagranicznego musi wyprzedawać swój majątek i stale się zadłuża?

Mit7. Pieniądze w banku są bezpieczne a banki to instytucje zaufania publicznego

Jeśli chcecie, wierzcie Państwo w to dalej. Wasze pieniądze złożone na … internetowym koncie potwierdzanym tylko Wam zdanym jakimś kodem są bezpieczne. Przecież to nie czasy Banku Kramera. Wprowadźcie sobie proszę w Waszym jutubie hasło „Vabank, scena w banku Kramera”. A potem przeczytajcie lub zobaczcie Wilka z Wall Street i scenę w szwajcarskim banku. Wasze pieniądze ulokowane w wysoce wyspecjalizowanych produktach inwestycyjnych z pewnością przyniosą znakomity zwrot. A z funduszu emerytalnego pojedziecie pod palmy.

Czy w związku z tym banki są oszustami? Nie, skądże. Są normalnymi przedsiębiorstwami, w przeważającej mierze prywatnymi, które są nastawione na zyski własne, no i działają zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. A te nie zabraniają pożyczać pieniędzy z zebranych lokat oraz nawet tych, których bank jeszcze … nie ma. Wówczas mówimy o skomplikowanych produktach finansowych.

Mit8. Kursy giełdowe decydują o stanie przedsiębiorstw i gospodarki

Kursy giełdowe są w jakimś, mniejszym lub większym stopniu, odzwierciedleniem kondycji gospodarek. Ale dokładna obserwacja ich zachowań w czasie, zwłaszcza na naszym rodzimym rynku, każe zauważyć że korelacja między dobrymi wynikami przedsiębiorstw a kursem ich akcji jest zupełnie luźna, a w wielu wypadkach odwrotnie proporcjonalna.

Żaden zresztą rozsądny inwestor, nie kupi pakietu kontrolnego akcji jakiegoś przedsiębiorstwa, uznając cenę giełdową za w pełni reprezentacyjną i odpowiadającą rzeczywistej wartości całego podmiotu. Cena giełdowa dotyczy ograniczonego pakietu akcji, spośród których tylko wąski pakiet był przedmiotem obrotu wyznaczającego kurs. Ponadto na kursy znaczący wpływ mają zachowania spekulacyjne, public relations kreowane przez zarządy przedsiębiorstw, emocje uczestników obrotu, zachowania stadne uczestników obrotu i wiele innych czynników, niekoniecznie związanych z kondycją podmiotu, którego akcji rzecz dotyczy.

Ponadto w czasie kryzysu lat dwudziestych była w Europie gospodarka, która w ogóle go nie odczuła, gdzie nie zaobserwowano absolutnie żadnych perturbacji. Tą gospodarką była ta stworzona w najlepszym możliwym do życia ustroju, to jest radziecka. Tak samo pewnie Korea Północna nie odczułaby załamania giełdowego w Seulu bądź Tokio. Czy mówimy o stabilnych gospodarczo i bogatych krajach? Nie, rzecz dotyczy gospodarek głodzących swoich obywateli.

Mit9. Państwo to pan na włościach, który rozdaje socjal a przywileje nam się należą

Można ewentualnie zaakceptować takie podejście, jeśli przyjmiemy za właściwy pogląd, że pieniądze biorą się z drukarki. Jeśli jednak zmienimy zdanie i uznamy, że państwo aby coś wydać, musi najpierw od obywateli jakieś środki w dowolnej formie ściągnąć, wówczas teoria bierze w łeb. Aby nie pracować mógł ktoś, ktoś inny musi na niego zapracować. Aby ktoś mógł coś otrzymać za pół ceny, ktoś inny musi drugie pół dopłacić. To nie państwo płaci za przywileje, bo jest ono tylko pośrednikiem. To ty, Czytelniku, za nie płacisz.

Mit10. Im więcej zatrudnimy ludzi do danego projektu, tym lepszy efekt uzyskamy oraz im więcej pieniędzy wydamy na dane przedsięwzięcie, tym lepsza będzie jego jakość

Rzecz jest łatwa do obalenia na bazie zaledwie dwóch przykładów:

1) Rynek muzyczny na świecie

Muzyka niegdyś była garażowa. Co prawda wybiło się na salony paru lepszych wykonawców, ale jednak trudno o latach 70-tych, czy 80-tych powiedzieć, że istniał wielki rynek muzyczny, w który pompowano miliony, jak nie miliardy dolarów. Jakich mieliśmy wówczas wykonawców? Nie sposób wszystkich wymienić, pozostanę na lubianej przeze mnie grupie: Pink Floyd, Dire Straits, Marillion, Deep Purple, Tina Turner, Iron Maiden, Metallica, Abba, Sex Pistols, AC/DC w Polsce Dżem, Kult, Republika, Lady Punk, Czesław Niemen, Jacek Kaczmarski i wielu innych. Dziś pompuje się wspomniane miliony w przemysł muzyczny. Jaki mamy efekt: Lady Gaga, Beyonce, Opole z playbacku i wyjące kandydatki na gwiazdy w programie, który powinien się nazywać „Nie mam talentu”.

2) Rynek piłkarski w Polsce

W 1982 roku Gwiazdy Piechniczka powtórzyły sukces Orłów Górskiego i zajęły trzecie miejsce na świecie na Mundialu w Hiszpanii. W kadrze grali rozpoznawalni na świecie gracze, jak na przykład Młynarczyk (Puchar Europy z Porto), Boniek (Puchar Europy z Juventusem) i wielu innych naprawdę cenionych. Wówczas nasi piłkarze już mieli zdecydowanie lepszy status materialny niż reszta społeczeństwa, ale jednak w latach osiemdziesiątych standardowymi nagrodami za mistrzostwo Polski były takie rzeczy jak auta marki Polonez (Górnik Zabrze), czy magnetowidy (Ruch Chorzów). Dziś przeciętny piłkarz naszej ekstraklasy mógłby sobie kupić samochód za każdą pojedynczą pensję. Budżety (czytaj plany wydatków) każdego z klubów najwyższej klasy rozgrywkowej w komplecie przekraczają dziesięć milionów złotych rocznie, a budżet Legii Warszawa to kilkadziesiąt milionów. Z kolei raport „Sportu” pod tytułem „Nasi za granicą” jest pełen stwierdzeń: „Cały mecz na ławce”, czy „Poza kadrą meczową”. Jakie jest dziś miejsce Polski w rankingu FIFA? Właśnie spadliśmy na … siedemdziesiąte. Wyżej od nas między innymi są notowane takie potęgi jak Islandia, Albania, Burkina Faso, Słowacja, Armenia, Słowenia, czy Panama. Zresztą, piłkarze naszej kadry zarabiają na pewno o wiele więcej niż reprezentacja siatkarzy. Tyle, że ci drudzy zostali właśnie … mistrzami świata.



Maciej Skudlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz