Stałe opóźnianie wejścia w życie regulacji w zakresie
obowiązków w obszarze tzw. kolorów, których jest już cała paleta, a do końca
nie wiadomo, które są obowiązujące, a które nie wejdą już w życie w 2013 r. i
później, sprawia, że sprzedawcy na detalicznym rynku energii elektrycznej oferując energię podejmują olbrzymie ryzyko nietrafienia z ceną – niektórzy kalkulują w cenach wszystkie
obowiązki, inni tylko część, zaś jeszcze inni starają się zabezpieczyć swoje
marże poprzez zapisy w umowach.
Informacje z CIRE wskazują, że możliwe jest, że obowiązek
związany z kogeneracją będzie ważny przez cały 2013 r. Czyli niewkalkulowanie
wartości tych certyfikatów w umowach może wywołać stratę.
Ale taka jest już specyfika funkcjonowania na rynku energii
elektrycznej. Największym ryzykiem zawsze jest ryzyko regulacyjne i polityczne,
a nie rynkowe, czy kredytowe.
Z drugiej strony rodzi się pytanie, dlaczego wsparcie w
postaci certyfikatów jest/było przyznawane też tym instalacją, które tego nie
potrzebują (np. dawno już zamortyzowane elektrownie wodne), zamiast koszty te
przenosić do wspierania nowych inwestycji, które by pomagały rozwijać
innowacyjność w polskim przemyśle. Ale to już jest problem na osobny, długi
chyba wpis, a może i artykuł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz