czwartek, 22 sierpnia 2013

Trading, skojarzenia

Dziś bardziej wakacyjnie. Ale temat jest poważny, jak zwykle …

Trading na rynku energii elektrycznej kojarzył się głownie z handlem.

Można go zdefiniować jako proces łączenia podaży (wytwarzanie, elektrownie) z popytem (klienci końcowi).

Czyli trading jako handel w pełni spełnia tę definicję realizując spekulację (takie brzydkie słowo często zamieniane przez pop-trading) i arbitraż.
W kolejnym kroku rozwoju działalności tradingowej handel został „uzupełniony” przez słowo „usługi” (services), reprezentowany głównie przez port folio management. Tutaj jednak należy być ostrożnym, aby nie złamać przepisów dyrektyw MiFID.
Dziś już widzę, ze pojawia się kolejne słowo – optymalizacja, czyli trading zaczyna także zarządzać krótkookresową pracą bloków elektrowni, optymalizując marże, którą można wypracować na rynku spot i intraday.

Te różne słowa oddają przesuwanie, lub bardziej porządkowanie kompetencji w koncernach energetycznych: niech każdy ośrodek koncentruje się na kompetencjach, w których jest najsilniejszy, czyli:
  • Wytwarzanie – kompetencje techniczne,
  • Trading – handel i zarządzanie pozycją na rynku hurtowym,
  • Sprzedaż na rynku detalicznym – kompetencje marketingowe, obsługa i sprzedaż klientów końcowych.
Czyli dla polskiej elektroenergetyki długa droga przed nią …






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz