Inwestorzy giełdowi każdego dnia toczą walkę niczym dawni gladiatorzy o to, aby móc uzyskać, jak najwyższą stopę zwrotu z zainwestowanego kapitału. Tak samo sprawa przedstawia się w kwestii dzisiejszych zawodowych sportowców, którzy pragną uzyskać, jak najlepsze wyniki, które to pozwolą im na wzór dawnych olimpijczyków osiągnąć należną im sławę oraz przywileje i zagwarantować dostatnie życie. Jednak niewielu z nich na początku swojej drogi na szczyt zdaje sobie sprawę
z poziomu istotności tzw. „wewnętrznej gry”.
Obserwowany stan rzeczy jest o tyle dziwny, że na rynku wydawniczym nastąpił dość znaczny przyrost pozycji wydawniczych poświęconych psychologii inwestowania i psychologii sportu. Jednak jak widać część inwestorów i sportowców nadal nie zapoznała się z tymi pozycjami lub opracowania te nie były w stanie odpowiedzieć na ich wszystkie wątpliwości. Tym bardziej niezbędnym działaniem wydaje mi się publikacja tego postu.
Pewnie każdy z Państwa zadaje sobie pytanie, co odróżnia dobrego inwestora od słabego, a także analogiczne pytanie w przypadku sportowców. Tym czymś jest zrozumienie mechanizmów zarządzających rynkiem finansowym oraz świadomość ryzyk związanych z wyborem dowolnego instrumentu finansowego
i chęć osiągnięcia sukcesów czy też zysków w jak najkrótszym czasie. Doświadczony sportowiec (inwestor) wie, że takie działanie jest niemożliwe i często bywa tylko przejawem tzw. „łutu szczęścia”. Taka sytuacja jest niebezpieczna, ponieważ usypia czujność inwestora i powoduje, że podejmowane przez niego działania obarczone są jeszcze wyższym stopniem ryzyka. Dodatkowo wzrasta w nim świadomość, że jest nieomylny i poznał na tyle rynek, że w każdej chwili jest w stanie z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, co na nim się wydarzy. Takie działanie jest niebezpieczne, ponieważ późniejsza klęska jest na tyle niebezpieczna, że może doprowadzić do dalszego nieprzemyślanego działania. Działanie to może doprowadzić do utraty całości zainwestowanego kapitału, a w skrajnych przypadkach nawet oszczędności całego życia.
Ten przykład ilustruje, że w życiu inwestora, jak w sporcie potrzeba świadomie dążyć do obranych celów oraz wyciągać odpowiednie wnioski z poniesionych porażek i w pełni zdawać sobie sprawę z czyhających na nas ryzyk.
z poziomu istotności tzw. „wewnętrznej gry”.
Obserwowany stan rzeczy jest o tyle dziwny, że na rynku wydawniczym nastąpił dość znaczny przyrost pozycji wydawniczych poświęconych psychologii inwestowania i psychologii sportu. Jednak jak widać część inwestorów i sportowców nadal nie zapoznała się z tymi pozycjami lub opracowania te nie były w stanie odpowiedzieć na ich wszystkie wątpliwości. Tym bardziej niezbędnym działaniem wydaje mi się publikacja tego postu.
Pewnie każdy z Państwa zadaje sobie pytanie, co odróżnia dobrego inwestora od słabego, a także analogiczne pytanie w przypadku sportowców. Tym czymś jest zrozumienie mechanizmów zarządzających rynkiem finansowym oraz świadomość ryzyk związanych z wyborem dowolnego instrumentu finansowego
i chęć osiągnięcia sukcesów czy też zysków w jak najkrótszym czasie. Doświadczony sportowiec (inwestor) wie, że takie działanie jest niemożliwe i często bywa tylko przejawem tzw. „łutu szczęścia”. Taka sytuacja jest niebezpieczna, ponieważ usypia czujność inwestora i powoduje, że podejmowane przez niego działania obarczone są jeszcze wyższym stopniem ryzyka. Dodatkowo wzrasta w nim świadomość, że jest nieomylny i poznał na tyle rynek, że w każdej chwili jest w stanie z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, co na nim się wydarzy. Takie działanie jest niebezpieczne, ponieważ późniejsza klęska jest na tyle niebezpieczna, że może doprowadzić do dalszego nieprzemyślanego działania. Działanie to może doprowadzić do utraty całości zainwestowanego kapitału, a w skrajnych przypadkach nawet oszczędności całego życia.
Ten przykład ilustruje, że w życiu inwestora, jak w sporcie potrzeba świadomie dążyć do obranych celów oraz wyciągać odpowiednie wnioski z poniesionych porażek i w pełni zdawać sobie sprawę z czyhających na nas ryzyk.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń