
Za pomocą jednego kliknięcia haker może wyłączyć systemy produkcyjne, turbiny wiatrowe, sieci przesyłowe, czy gazowe.
Czyli powstaje ryzyko sabotażu, które może mieć np. wpływ na rynek europejski, zarówno energii elektrycznej, jak i gazu. Gdyż "wypad" jednej z elektrowni może zasadniczo zmienić ceny, np. w rezultacie odrócenia przepływów energii kablami, czy ograniczenia dostaw gazu do wskazanych punktów.
Nasuwa się pytanie - czy w procesoe identyfikacji ryzyka należy zatem aż tak twardo stąpać po ziemi, szczególnie w przypadku tzw. infrastruktury krytycznej. Inne pytanie, to co jest jeszcze czarnym łabędziem, scenariuszem dla stress testu, a co normalnym ryyzkiem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz