niedziela, 13 lipca 2014

Wiedza o podstawowych aspektach ekonomicznych w procesie podejmowania decyzji biznesowych


Niestety, inżynier, który nie chce poznać tych zagadnień i tak je pozna. Pozna z drugiej strony jako pokrzywdzony, który w dodatku nie będzie nic a nic rozumiał co się stało i o co chodzi. I będzie narzekał: „Przecież przedstawiono nam niezależną analizę…"

Jestem doradcą ekonomicznym i wykładowcą. Jestem więc człowiekiem dysponującym przeglądem życia gospodarczego w Polsce w dość szerokim zakresie dzięki doświadczeniom ze współpracy z Klientami oraz Słuchaczami. Mam okazję przyglądnąć się, jaki jest stopień zaawansowania w zakresie wdrożeń i wykorzystania nowoczesnych narzędzi zarządzania ekonomicznego przedsiębiorstwem. Mam okazję też badać znajomość zarówno podstawowych jak i bardziej wyspecyfikowanych zagadnień ekonomicznych wśród biznesmenów i menadżerów w polskim biznesie. I jak to wygląda? Posłużmy się kilkoma scenkami rodzajowymi z życia biznesowego.


Scenka 1: rozmowa z inwestorem kapitałowym

-Dzień dobry, oczekiwalibyśmy pomocy w zakresie restrukturyzacji przedsiębiorstwa, które kupiliśmy pół roku temu.

-A cóż się dzieje takiego negatywnego?

-No, kluczowe osoby odeszły z pracy, wyniki lecą na łeb i szyję, kontrahenci domagają się zapłaty, konta mamy zablokowane.

-Świetnie, a dlaczego Państwo zainwestowali w ten zakład?

-Uznaliśmy to za świetną okazję biznesową, kupić dzisiaj zakład za taką cenę to naprawdę jak promocja.

-A ile Państwo zapłacili?

-No, trzy i pół miliona.

-A dlaczego akurat tyle?

-No, przecież sprzedający przedstawił niezależną wycenę na taką właśnie kwotę.

Scenka 2: plan inwestycyjny

-Otrzymałem od Państwa plan gospodarczy na rok do przodu zgodnie z założeniami, dziękuję serdecznie, chciałbym jednakże porozmawiać jeszcze o pewnych kwestiach, szczególnie interesuje mnie plan inwestycyjny.

-A o co chodzi?

-Chciałbym się upewnić, że wszystkie elementy zostały uwzględnione.

-Ależ z pewnością tak jest, Pani Marta zrobiła zapotrzebowanie na narzędzia, Pan Józef przewidział wszystkie remonty, kupimy też ten samochód, o którym mówiliśmy.

-Świetnie, świetnie, a to.. za oknem?

-Ma Pan na myśli…?

-Mam na myśli tą wielką halę produkcyjną, która powstaje za oknem, proszę mi powiedzieć, w którym miejscu w tym planie znajduje się ten element?

-No… nie ma…tego…nie uwzględniliśmy.

Scenki te uświadamiają dwa istotne problemy.

Pierwszy dotyczy typowego inżyniera, który wierzy w to, iż ekonomia to coś podobnego do matematyki gdzie dwa plus dwa równa się cztery i istnieje prawda absolutna w postaci np. wyniku analizy, czy realnej wyceny przedsiębiorstwa. Tymczasem tak nie jest. Nie istnieje niestety coś takiego jak „prawdziwa wartość przedsiębiorstwa” pod którą ktoś się podpisał i bierze za to odpowiedzialność. Przedsiębiorstwo można wycenić wieloma metodami, skrajnie różniącymi się między sobą doborem narzędzi, podejściem i celem wyceny. Ponadto przy wycenach znacząca jest kwestia założeń. Ekspert, który sporządził wycenę na zlecenie sprzedającego po prostu przyjął pewne założenia i dobrał metodę i ta wycena jest prawdziwa tylko w tych warunkach i tylko wówczas, jeżeli wszystkie założenia się potwierdzą, co pewnie nigdy nie będzie miało miejsca, ponieważ w życiu nie ma modeli idealnych.


Wniosek jest następujący: nie da się niestety podejmować decyzji biznesowych bez elementarnej wiedzy dotyczącej kuchni sporządzanych analiz i wycen. Jeśli zlecimy analitykowi jakąś pracę dotyczącą obliczenia rentowności potencjalnego projektu, to efekt będzie taki, jakie przyjmie on założenia i jaką dobierze metodologię oceny. Musimy więc wgryźć się w istotę jego pracy i poznać przynajmniej podstawowe kwestie z tematyką związane. Jeżeli uwierzymy w niezawisłość ocen i w to, że mamy do czynienia z ekspertem, który tak jak my dajmy na to na obróbce precyzyjnej, zna się na zagadnieniach ekonomicznych to zostaniemy po prostu zrobieni na szaro. Co więcej, nie udowodnimy naszemu „ekspertowi” że się pomylił, on bowiem przyjął pewne parametry, które się nie sprawdziły z przyczyn zawsze obiektywnych. Nie mamy więc innego wyjścia, niż głębsze poznanie od kuchni metod sporządzania analiz ekonomicznych i po fakcie pokierowanie ekspertami w ten sposób, aby dobierali parametry zgodnie z celem analiz i naszymi oczekiwaniami.


Istnieje jeszcze jeden fakt, który pogłębia naszą niechęć i przepaść w kontaktach z ekonomistami. To zmiany w sposobach ewidencji zdarzeń w rachunkowości w wyniku upodobniania się polskiej rachunkowości do zasad obowiązujących w tak zwanych standardach międzynarodowych. Dzisiejsza rachunkowość zaczyna się wymykać prostemu widzeniu świata gospodarczego i coraz więcej jest w niej elementów mało zrozumiałych wynikających z doszacowania, rezerw, wycen, itp. a coraz mniej zrozumiałych w postaci sprzedaży i kosztów. Menadżer, który zaniecha poszerzenia swojej wiedzy w tym zakresie, będzie pewnie co miesiąc, a już na pewno na koniec roku zaskakiwany przez własną księgową i przez efekt prac i zalecenia biegłego rewidenta. I za nic nie będzie mógł zrozumieć dlaczego wynik został ustalony na zupełnie innym poziomie niż oczekiwał, pomimo iż rok był przecież bardzo dobry, sprzedaż niezła a program restrukturyzacji kosztów przyniósł efekty. I dlaczego ten aktuariusz upiera się, iż trzeba dowiązać tak potężną rezerwę na urlopy i świadczenia pracownicze?


Druga scenka uświadamia inne bardzo ciekawe zjawisko. Stopień wdrożenia w polskich przedsiębiorstwach nowoczesnych narzędzi zarządzania ekonomicznego nie jest zbyt wysoki. Jednakże zdarzają się przedsiębiorstwa, które najczęściej w wyniku oczekiwań właściciela
lub zarządów starają się wdrażać systemy, gdzie przed podjęciem kluczowych decyzji robiony jest przegląd zasadności i analiza przydatności, w tym analiza korzyści ekonomicznych. W omawianym przedsiębiorstwie wdrożono system planowania, łącznie z planowaniem inwestycji.


Tylko jak prawie zawsze bywa w takich wypadkach, system okazał się kompleksowy… inaczej. Kompleksowy, ale bez tak wielkich rzeczy, jak absorbujący niemal całe przedsiębiorstwo proces budowy hali. Znaleziono osoby odpowiedzialne za wszystkie elementy, oprócz tego najistotniejszego. I niestety z moich obserwacji wynika, że tak jest … prawie zawsze.

W innym dużym przedsiębiorstwie wdrożono system akceptacji i analiz zakupów i działał on między innymi w takich zakresach jak:

a) Zamówienia artykułów biurowych.

b) Zamówienia usług typu sprzątanie, catering.

c) Zamówienia talerzy, szafek, książek, itp.

Jednocześnie w tym przedsiębiorstwie zakupiono oraz wdrożono nowy system informatyczny, kosztujący jakieś kilka milionów złotych bez żadnych analiz i z pominięciem wszelkich wcześniej wdrożonych procedur. Po prostu temat był zbyt istotny dla przedsiębiorstwa, aby poddać go procedurom i badaniu zasadności. Niestety po kilku latach można już śmiało uznać, iż system się nie sprawdził, był zbyt drogi jak na możliwości przedsiębiorstwa i rodzi tylko dodatkowe koszty a korzyści jak na razie… nie zauważono.


Tego typu błędów jak przytoczone wyżej można uniknąć. Aby to zrobić, potrzebna jest wiedza. Wiedza o podstawowych zagadnieniach ekonomicznych. Kiedyś jeden z moich nauczycieli powiedział: Najlepszym ekonomistą jest inżynier, który zna przedsiębiorstwo i który dodatkowo opanował wiedzę ekonomiczną. I trudno o trafniejszą diagnozę.


Niestety, inżynier, który nie chce poznać tych zagadnień i tak je pozna. Pozna z drugiej strony jako pokrzywdzony, który w dodatku nie będzie nic a nic rozumiał co się stało i o co chodzi. I będzie narzekał: „Przecież przedstawiono nam niezależną analizę…”


Maciej Skudlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz