piątek, 30 stycznia 2015

Niestandardowe ryzyka przy udzielaniu kredytu kupieckiego. Casus opisanego w prasie rzekomego triku Górnika Zabrze.

Jakiś czas temu prasę sportową obiegły artykuły na temat rozliczeń pomiędzy dwoma klubami piłki nożnej - Górnik Zabrze i Rozwój Katowice. Rzecz dotyczy zobowiązań z tytułu transferu Arkadiusza Milika do Bayeru Leverkusen. Dziś zresztą piłkarz reprezentacji Polski gra w jeszcze innym klubie (Ajaks Amsterdam).

Trudno w tym całym zamieszaniu dojść prawdy, gdyż najpierw w prasie pojawiły się artykuły stawiające klub z Zabrza w niezbyt korzystnym świetle, po czym ten wydał oświadczenie, że informacje są nieprawdziwe, a dziennikarze piszący źle o Górniku będą pozywani do sądu.

Całość jest jednak niezmiernie ciekawa z zakresie być może użytego w sporze między klubami (być może, bo Górnik swym komunikatem zaprzecza) argumentu o nieważności oświadczenia woli z powodu wadliwej reprezentacji strony.

Drodzy Państwo,  tym artykułem chciałem poruszyć temat, nazwijmy to jasno, kruczków prawnych, które mogą być wykorzystane do uniknięcia spłaty udzielonego przez jedną ze stron transakcji kredytu kupieckiego. Otóż zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym, każda ze stron umowy może się powoływać na jej nieważność, jeśli podpisały ją osoby nieuprawnione, wadliwie powołane lub jeśli sposób reprezentacji nie był właściwy. Oczywiście czyni to ta, dla której usługa już została wykonana lub towar dostarczony, a która nie ma zamiaru za nią lub niego płacić.

Co zrobić, aby uniknąć problemów? Dziś przed podpisaniem jakiejkolwiek umowy z podmiotem prawnym (spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, spółka akcyjna, stowarzyszenie, itp.) należy sprawdzić w dostarczonym aktualnym odpisie z KRS-u, jaki jest sposób jej reprezentacji, czy prokury są samoistne czy łączne i którzy konkretni ludzie są uprawnieni do składania oświadczeń woli. Oprócz tego warto przyjąć oświadczenia o solidarnej osobistej odpowiedzialności za wykonanie umowy, jeśli uprawnienia do reprezentacji okażą się wadliwe. To naprawdę jest skuteczne.

Są też inne, "rodzime sposoby" unikania zapłaty, na które należy uważać. Oto kilka przykładów:
- Zmiana siedziby na odległą, przy istniejącym zapisie w umowach "o sądzie właściwym dla siedziby zamawiającego". Wówczas dochodzenie niewielkich należności od spółki "przeniesionej" (tylko formalnie) na drugi koniec Polski może się okazać zbyt kosztowne. Unikamy tego problemu wpisując do umowy konkretny sąd.
- Zmiana nazwy na zbyt długą (nie mieści się w programach do wydruku faktur) lub zbyt skomplikowaną. Wówczas można się spodziewać odesłania ... źle wystawionej faktury. Jest to szczególnie istotne tam, gdzie umowa przewiduje biegnący czas zapłaty uzależniony od daty dostarczenia prawidłowej faktury. Unikamy tego, wpisując do umowy, że drobne nieścisłości na fakturze nie mogą być przyczyną jej odesłania oraz wpisując do niej konkretne daty wystawienia dokumentów oraz późniejszej zapłaty.
- Na protokół odbioru. Istnieje zapis w umowie o uruchomieniu płatności na bazie protokołu odbioru podpisanego przez inwestora. Tyle, że ten ... nigdy nie ma zamiaru go podpisywać. Rozwiązaniem jest wystawienie jednostronnego protokołu, którym potwierdzamy nasz punkt widzenia, czyli zakończenie prac. Taki protokół, choć teoretycznie wadliwy, może jednak stanowić dowód sądowy, ponadto potwierdza dzień, od którego biegnie czas naszych roszczeń.

Przestrzegam podmioty przed takimi, raczej rzadkimi, ale jednak realnie istniejącymi przesłankami ryzyka udzielania kredytu kupieckiego. Należy o tym myśleć "przed" a nie "po" podpisaniu umowy.

Z kolei przestrzegam też podmioty, które chciałyby z ww. trików skorzystać, że każdy biznes w znaczącym stopniu opiera się na reputacji i zaufaniu. Utrata tych atutów stanowi prostą i szybką ścieżkę do bankructwa.

Maciej Skudlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz