niedziela, 8 lutego 2015

Narodowe cechy biznesu: Anglicy

Moja świętej pamięci babcia mawiała, że zawsze chciała aby jej wnuk został "dżentelmenem". I wymieniała konkretne cechy, które jej zdaniem się z tym wiązały. Wszystkie prowadziły do tak zwanego brytyjskiego lub raczej angielskiego (bo na przykład Szkoci i Walijczycy nie zawsze go podzielali) modelu prowadzenia rozmów, w tym także negocjacji biznesowych. Całość sprowadzała się do kilku niezmiennych i niepodlegających kompromisom zaleceń:

ZASADY GŁÓWNE:
1) Nigdy niczemu się nie dziw. Cokolwiek widzisz, nie powinno to robić na tobie wrażenia. Za przeszkloną ścianą dyrektor bije pracownika. Pewnie tu taki jest obyczaj. Za drugą ścianą ma miejsce seks biurowy. Nic mnie to nie obchodzi, pewnie to normalne. Idzie facet z lekką teczką a obok kobieta obładowana segregatorami. Pewnie tu to jest normalne. Twoja twarz musi pozostać nieprzenikniona, mimo że twoje myśli mówią coś innego.
2) W każdej sytuacji zachowaj spokój. Nie może cię nic wyprowadzić z równowagi, bo łatwiej będzie tobą manipulować, zresztą nigdy nie wiadomo, czy nie ma miejsca właśnie jakaś prowokacja i ktoś nie liczy na twoją utratę panowania nad sobą. Twój projekt się zawalił. Nic nie szkodzi, będą inne. Spodziewałeś się innego porządku obrad. Trudno, trzeba sobie poradzić, jak jest. Klient na ciebie wrzeszczy, ty zachowujesz kamienną twarz. On przyspiesza dyskusję, ty ją spowalniasz.
3) Nigdy rozmowy nie zaczynaj od meritum. Zależy ci na kontrakcie i ustaleniu ceny. Umów się na obiad, zamów zupę, danie główne i deser. Rozmawiaj z klientem o golfie, o szansach Arsenalu na mistrzostwo, o angielskiej pogodzie. Ale broń Boże nie zaczynaj rozmowy od pytania o możliwą do uzyskania cenę, bo wszystko popsujesz, a obiad nie będzie ci smakował. O niej wspomnij ... mimochodem i raczej ... pod koniec spotkania. Dzięki tej taktyce wiele interesów zostało pozytywnie załatwionych. Poza tym dzięki niej uzyskujesz pewność, że klient traktuje cię poważnie, że odłożył telefon na jakieś dwie-trzy godziny, więc także dla niego sprawa jest istotna.
4) Bądź cierpliwy. To jasne, angielska cierpliwość jest znana na świecie. W parze z powściągliwością stanowi niemal autoportret absolwenta Oxfordu.
5) Zawsze mów rozmówcy, to co chce usłyszeć, ale tak, aby po czasie uznał, że nie kłamałeś.  Tą cechę Anglicy doprowadzili do perfekcji. "Jesteście naszym najlepszym sojusznikiem" (...) "Zrobimy wszystko, aby Polska była niepodległa" - mówili polskim władzom i żołnierzom w trakcie II wojny światowej. Po czym sprzedali Polskę w Jałcie. "Zrobiliśmy, co się dało" - tłumaczyli. To jeszcze pikuś. Ale następnie dziwnym trafem polski premier, który zapragnął wyjaśnienia zdarzeń katyńskich po odkryciu grobów przez Wermacht, nagle zginął w najdziwniejszym wypadku lotniczym, jaki można sobie wyobrazić, o ile to był wypadek, gdyż dziś mamy niemal pewność, że nim być nie mógł. A na koniec odmówili udziału Polaków w paradzie wojsk sprzymierzonych. Tak po prostu. Dziękujemy, zrobiliście swoje, my sobie rozdamy ordery, w wy ... idźcie sobie własną drogą.


ZASADY POŚREDNIE:
6) Jeśli musisz do kogoś zadzwonić, zawsze na początku pytaj czy ma czas z tobą rozmawiać.
7) Jeśli jednak musisz zadzwonić, umów się przez telefon na spotkanie face to face, interesów nie powinno się bowiem załatwiać za pośrednictwem jakichś kretyńskich nowoczesnych wynalazków.
8) Nigdy, ale to przenigdy nie odbieraj telefonu podczas rozmowy z innym człowiekiem.
9) Organizując naradę, każ na nią przybyć bez tych kretyńskich nowoczesnych wynalazków, jak laptop, smartfon, czy inny telefon.
10) Wygłaszając tezę, zawsze mów wolno, wyraźnie i używaj nieco egzaltowanego języka.

Zasada 10 ma w Anglii dodatkowy aspekt związany z techniką użycia języka angielskiego. Mianowicie dżentelmen NIGDY NIE UŻYWA SKRÓTÓW. Prawdziwy angielski dżentelmen nie mówi "I love you", on ogłasza "I do love you". I raczej nie powie "I don't know her, Bill", lecz przypuszczalnie stwierdzi: "Dear William, I have to tell You, that I do not know this women."
Zasady 7 i 9 w świecie dronów, posłuchów i zaawansowanej technologii pośrednio wprowadzają również wyższy poziom bezpieczeństwa informacji.

Wszystko brzmi pięknie, gdyby jednak nie kilka dramatycznie wyglądających faktów:
1) Brytyjczycy bazując na tych zasadach przeżyli rozpad imperium, a niedawno mało brakowało aby ukruszona została nawet skurczona dziś do jednej i kawałka drugiej wyspy Brytania, która omal nie  straciła Szkocji.
2) Dziś te zasady to raczej mity, niż rzeczywistość. Dzisiejsi Anglicy po prostu już ich ... nie stosują i zachowują się identycznie jak niemieckie, polskie, czy francuskie szczury korporacyjne.

Ale w jakimś stopniu chyba trochę tego szkoda.

Maciej Skudlik

1 komentarz: