Zaczynając recenzję książki: "Podstawy finansów i rachunkowości" Macieja Skudlika należy zwrócić uwagę ze książka jest "świeża". Pisana językiem prostym, współczesnym, mająca na celu mam wrażenie trafiać do przyszłych potencjalnych szefów czy współwłaścicieli firm oraz lekko przybliżyć formę zarządzania firmą od strony finansów ,księgowości zaangażowanym już właścicielom firm którzy nie mieli wiele styczności wiedza z tego zakresu. Pod tekstami w których opisywana treść jest bardzo szczegółowo tłumaczona i przybliżona na "nasz język" zazwyczaj pojawia się tabelka czy wzór wyjaśniający wątpliwości.
Początkowe rozdziały (Rozdział 1,2 ) wprowadzają nas w tematykę książki. Autor nie chcąc rzucać czytelnika na gorącą wodę zaczyna mówiąc o metodach księgowania, przedstawia metody ustalania wyników,wspomina o ustawie o rachunkowości, tłumaczy różnice miedzy rachunkowością finansowa a podatkową,o Międzynarodowych Standardach Sprawozdawczości Finansowej. Przybliża czym są aktywa, daje tez przykładowy średnioważony koszt kapitału w badanym przedsiębiorstwie czyli WACC, wskaźnik rentowności (ROA) czy czym jest zysk/strata netto nie zapomina też o kredytach (kupieckim,kupieckim wymuszonym, instytucjonalnym). Dalej ważnym i istotnym omawianym elementem jest EVA, czyli wskaźnik do badania przyrostu wartości pieniężnej, podaje również wzór na obliczenie ekonomicznej wartości dodanej, choć w tym przypadku poszczególne elementy tego wzoru mogą się różnic w zależności co wybierze inwestor. Skudlik daje tez w rozdziale drugim odpowiedz na pytanie, co oznacza przepływ pieniądza, czyli wypracowana przez przedsiębiorstwo korzyść podając z listy najczęściej stosowanych kryteriów np: EBITA.
Rozdział 3 trudniejszy,obszerniejszy choć jak praktycznie każdy daje znowu obraz starania się autora o dogłębne wprowadzenie czytelnika w temat ale już bardziej szczegółowo z użyciem większej ilości tabeli, przykładów ilustracyjnych: „co autor miał na myśli". W tym jak i kolejnych rozdziałach dowiemy się jak analizować procesy inwestycyjne metodą nominalnego okresu zwrotu czy metodą zdyskontowanych przepływów pieniężnych i ze jest to inaczej mówiąc wycena dochodowa przedsiębiorstwa. Podkreśla, jak ważne jest zastosowanie narzędzia zaradzania kosztami jakim jest kontroling (controlling). Autor książki nie narzucając swojego zdania proponuje system budżetowania, który mnie przekonuje.
W 5 rozdziale skupia się na zbadania kondycji finansowej przedsiębiorstwa, czemu służyć ma analiza finansowa. I tu co ważne dostrzega i zaznacza umiejętność sporządzania ratingu (sporządzenia oceny końcowej). Dalsze rozdziały (tj. 6 i 7) szczególnie zwróciły moją uwagę, gdyż mam inne zdanie niż autor recenzowanej książki na temat Polski jako centrum usług outsourcingowy dla firm zachodnich i przypisuje naszym przedsiębiorstwom role wykonawców zadań oraz zarzuca "na podstawie swoich doświadczeń" brak myślenia perspektywicznego. Uważam że wiele Polskich firm posiada doskonale zaplecze technologiczne i nie tylko, dobrze rozwinięty park maszynowy (mówię tu w szczególności o branży samochodowej,metalurgicznej) do kreowania wizji obiecującej przyszłości czego zachód powinien się obawiać i nie twierdze ze małe przedsiębiorstwa prywatne działające w sferze produkcyjnej lub usługowej ustawiły się w roli outsourcingowej. Zbyt daleko idące spostrzeżenia autora niekoniecznie dodają książce kreatywności ale duży plus dla Skudlika ze udowadnia wcześniej rozwinięta tezę i trzyma się konsekwentnie swojego zdania.
No i dalej będę się trzymał własnego zdania. Możemy się rozstać w „twórczym gniewie”. Jeśli jednak ktoś naprawdę mi udowodni, że się myliłem, pierwszy wystrzelę fajerwerki. Tylko dlaczego ileś-tam procent (wcale niemało) studentów rozważa emigrację, skoro: „wiele Polskich firm posiada doskonale zaplecze technologiczne (…) do kreowania wizji obiecującej przyszłości, czego zachód powinien się obawiać”?
Dalej idąc autor skupia się na metodach wyceny przedsiębiorstwa metodami: majątkowymi, dochodowymi, rynkowymi (czyli jak sprzedać przedsiębiorstwo by na tym może nie zyskać ale przynajmniej nie stracić). Ostatni rozdział zamyka rozróżnieniem pojęcia wartości firmy, od ujemnej wartości firmy. To pierwsze umieszczamy w bilansie, natomiast to drugie ujawniamy jako zobowiązanie w rubryce rozliczenia międzyokresowe jak wspomniał autor i dokładnie to omówił. Zwrócił tez moją uwagę na zysk z okazyjnego nabycia(substytut ujemnej wartości firmy).
Na czerwono mój komentarz.
Maciej Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz