wtorek, 14 kwietnia 2015

FIFA mafia

Jestem w trakcie lektury FIFA mafia. Jest tam mnóstwo wątków ekonomicznych, bo cała ta gra toczy się o kasę przecież. Po zakończeniu podzielę się spostrzeżeniami. Choć trzeba już przyznać, że książka opisuje fakty, które tak naprawdę może nie tyle są wszystkim znane, co - używając innych słów - żadnego tropiciela spiskowych teorii dziejów nie dziwią.

Wiem, wiem. Sport - zwłaszcza zawodowy - to nie zdrowie i to nie idee Coubertina. Taki naiwny nie jestem. Zacznijmy od ... barona Pierre'a de Coubertina właśnie, który przecież wziął łapówkę od Hitlera. Z kolei o Samaranchu dziś już wiadomo, że był komunistycznym agentem. Niemal wszyscy idole Tour de France zostali po czasie zdyskwalifikowani za doping. Dlaczego więc w piłce, gdzie chyba pieniądze są największe, miałoby być zawsze "czysto"? Niemożliwe.

Wybór Rosji oraz Kataru na gospodarzy kolejnych  MŚ, dokonany nie wiadomo dlaczego tego samego dnia, może budzić wątpliwości. Oglądanie niektórych spotkań światowej piłki w TV, gdzie sędziowie regularnie "mylą" się na korzyść bogatszych może budzić wątpliwości. Kolejka w naszej rodzimej eksta-kasie, gdzie gospodarze na osiem przegrywają siedem spotkań do zera, a jedyny remis osiągnięto strzałem z dystansu w ostatniej minucie gry może budzić wątpliwości. Mecz z absurdalną bramką w doliczonym czasie gry (podanie do przeciwnika i brak interwencji bramkarza), po którym klub wydał oficjalny komunikat, że podejrzenia o ustawienie są absurdalne, ale bohaterowie tej "ostatniej akcji" ... dziwnym trafem zmienili po sezonie otoczenie może budzić wątpliwości.

Dlaczego mimo to piłka jest tak popularna? To proste. Kibic może się na to wszystko wkurzać, ale nie zmieni swojej tożsamości. A ta tożsamość mówi mu, że bycie kibicem Ruchu, Górnika, Cracovii, Wisły, czy Legii (pozostając przy najbardziej utytułowanych klubach) to etykieta na całe życie, od której nie da się uciec. Można narzekać na poziom, można mieć wątpliwości do czystości gry, ale jak przychodzą derby... wszystko to traci na znaczeniu. Zostają emocje. No właśnie. Tak to działa. Niestety. A może na szczęście.

Maciej Skudlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz