"Szanowna Pani Prezes!
Zgodnie z obietnicą przeczytałem pożyczoną mi przez Panią książkę [Johnson Spencer. Kto zabrał mój ser?] i w ślad za tym przesyłam moją opinię drogą mailową.
Najpierw ocena treści. Moim zdaniem książka w tym aspekcie ma w sobie dwie dość istotne wady. Wady z mojego punktu widzenia, mam świadomość, że spojrzenie innych Czytelników może być inne.
Po pierwsze moim zdaniem otwiera ona wyważone już drzwi. Zaprezentowane w niej style zachowań czterech czołowych bohaterów odzwierciedlają cztery typy osobowości:
1) Nos to zdecydowany innowator, czyli towarzyski sangwinik;
2) Pędziwiatr to nerwus, czyli dyktator choleryk;
3) Bojek to typowy perfekcyjny melancholik;
4) Zastałek to typowy flegmatyk.
To efekt badań Hipokratesa, Junga, Littauer i wielu innych prawdziwych specjalistów w tej dziedzinie.
Głębsza analiza charakterystyk typów osobowości pokazuje jednak eksploratorom, że ich ocena nie jest tak łatwa, prosta, stereotypowa, jak autor nam zaprezentował. Ale to pal licho. Większy problem został ukryty gdzie indziej. Druga wada tej książki jest, nie boję się użyć tego słowa, zasadnicza. Autor zaprezentował nam obraz świata lansowany dziś przez niemal wszystkie korporacje, w którym obowiązują następujące aksjomaty:
1) zmiany są dobre;
2) Bojek i Zastałek powinni się nauczyć postępować tak, jak robią to Nos i Pędziwiatr.
Nie kryję, że tu autor uderzył w mój czuły punkt. Nie ma typów absolutnie skrajnych. Co istotne dla podważenia tez autora, nie ma typów dobrych i złych. Ludzie o każdym typie osobowości są potrzebni w organizacji i tylko taka organizacja ma szansę na sukces. Świadomość jednak własnych przewag i własnych ograniczeń winna wpływać na wybór zawodów i miejsc pracy. Pozwala to unikać życiowych nieszczęść. Ponadto założenia, że tylko zmiana jest dobra może rozłożyć każdą organizację. Potrzebna jest równowaga między skłonnością do zmian, ale też pewnym nastawieniem na doświadczenie i stabilność. Inaczej organizacja będzie się odbijać od ściany (nagły wzrost) do ściany (upadek).
Wyszliśmy z mroku (negatywy) i teraz będzie coraz jaśniej (pozytywnie). Po pierwsze autor pisząc "podwalinę Nowej Ekonomii" (cyt.) nie tylko potwierdził moje obserwacje, że ekonomia ma ścisły związek z psychologią (a łączyłem to trochę nieśmiało), ale wręcz niemal postawił diagnozę: ekonomia to psychologia.
Po drugie pozytywna jest ocena ocena formy. Będzie trochę nawiązania do innej literatury i trochę refleksyjnie. Po kolei:
1) Zastosowany zabieg używania prostego języka, prostych komunikatów i wyraźnych podkreśleń wydaje się dziś koniecznością.
2) Zastosowany manewr nieco teatralnego przytaczania obrazów zachowań uczestników rynku w formie fabularyzowanych "historyjek" pierwszy w genialny i nieco zlekceważony (twierdzę, że do dziś źle rozumiany) sposób zastosował Jarosław Haszek między innymi w słynnym Szwejku. Książka jest nie tylko kpiną z rzeczywistości (tak jest odczytywana), ale też stanowi potężną dawkę informacji o zachowaniach ludzkich, o modelach ekonomicznych, psychologicznych, zarządczych, itp. (a to mało kto dostrzega). Haszka skopiowali między innymi Suworow (historia), Słomczyński (kryminał), Ziemkiewicz (publicystyka). Nie kryję, że ten styl pisania stanowi też dla mnie pewien wzór. Nie zawsze jest to możliwe do zastosowania, zwłaszcza w pozycjach stricte ekonomicznych, ale staram się.
3) Książka być może nieco razi nawiązaniem długością tekstu (skrajnie krótki), czcionką (bardzo duża) oraz stylem (bardzo prosty) do książek dziecięcych. Ale z drugiej strony usłyszałem ostatnio takie zdanie z ust redaktora naczelnego poważnego pisma branżowego: "Ludzie nie mają czasu, ani nie chcą czytać długich i zbyt skomplikowanych tekstów". Mamy tu jasną odpowiedź na zapotrzebowanie rynku.
4) Książka pośrednio tłumaczy też sukces "Pięćdziesięciu twarzy Greya", zresztą w tym kontekście polecam pozycję opisującą zjawisko z polskiego punktu widzenia: Eichelberger, Pawłowicz <Życie w micie, czyli jak nie trafić do raju na niby i odnaleźć harmonię ze światem> Jest świetna. Cały duży rozdział w niej opisuje fenomen <Greya>.
5) Refleksja nr 1. Przykład, gdzie wykwalifikowany człowiek napisał coś prostym językiem, prostymi komunikatami i osiągnął sprzedaż 5 mln egzemplarzy (niewiarygodne!), każe każdemu autorowi zastanowić nad modelem komunikacji z Czytelnikiem. Takim, aby on chciał sięgnąć po naszą książkę i aby ją potem polecił innym.
6) Refleksja nr 2. Ta pożyczona mi przez Panią książka mogła mieć równie dobrze tytuł: <Aspekty behawioralne postępowania w warunkach zmienności czynników ryzyka biznesowego> Tymczasem mamy <Kto zabrał mój ser>. To każe zastanawiać się nad wagą i treścią tytułów.
Z poważaniem
Maciej Skudlik"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz