poniedziałek, 14 września 2015

Granice absurdów finansowych

W poszukiwaniu absurdów finansowych natrafiłem na następującą wypowiedź:
"Państwo powinno dopłacać do długoterminowych lokat" - oświadczył Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich w jednym z artykułów prasowych.

To kolejny przykład kompletnie oderwanego od fundamentów ekonomii myślenia w rzeczonym sektorze. Mieliśmy już produkty typu "struktura", w których jeden dług był sprzedawany wielokrotnie. Mamy fundusze unijne, których nie można podjąć bez kredytowania, czyli współpracy z wyznaczonymi bankami. Doszliśmy już też do ... ujemnych stóp procentowych.


Wszystko wskazuje na to, że pan prezes Pietraszkiewicz, a prawdopodobnie i inni prezesi banków nie tylko w Polsce kompletnie zapomnieli o podstawowych prawach ekonomii. Na zaburzenia sytuacji rynkowej chcą zareagować poprzez ... całkowite wyeliminowanie ... rynku.

Pisał już Ziemkiewicz, że kryzys bankowy został wyemitowany nie wskutek nadmiaru rynku, lecz wskutek brutalnej ingerencji w mechanizmy rynkowe. To dzięki gwarancjom państwowym bankom w USA opłacało się kredytować zakup nieruchomości przez ludzi, którzy nigdy w życiu nie powinni dostać kredytu. To wskutek manipulacji kursami walut udało się rozkręcić w Polsce dwie afery: "opcyjną" i "frankową". To wskutek oderwania pieniądza od faktycznej ilości dóbr i usług mamy tak niskie stopy procentowe.

W innym artykule (internetowym) przeczytałem, że Polacy wycofali już w tym roku ok. 5 mld złotych lokat bankowych. Otóż panie prezesie Związku Banków Polskich: czy pana to dziwi?

Niskie stopy procentowe moim zdaniem wynikają z istnienia bardzo podstawowej i bardzo prostej reguły ekonomii: prawa popytu i podaży. Otóż skoro na rynku bankowym wykreowano nieproporcjonalną do ilości dóbr i usług ilość pieniądza (nie chodzi tylko o pieniądz fizyczny, który i tak jest de facto papierem wartościowym li i tylko podkreślającym zobowiązanie, lecz głównie o pieniądz elektroniczny, praktycznie ilościowo poza jakąkolwiek kontrolą, a także pieniądz zapisany tylko w formie długu, tym bardziej poza jakąkolwiek kontrolą), to ... cena na to dobro spadła.

Teraz przez bankami kilka form zaradzenia sytuacji, każda niełatwa i każda prowadząca do małej rewolucji:
1) Wycofanie nadmiaru środków z rynku poprzez gwałtowne podniesienie stóp procentowych. Skutek: bankructwa państw, samorządów, przedsiębiorstw i wszystkich innych zadłużonych podmiotów.
2) Wywołanie inflacji typu jugosłowiańskiego. Wydawałoby się najlogiczniejsze wyjście, ale jednak świat się jej obawia. Warto przypomnieć, że to na bazie między innymi strachu inflacyjnego pewien Austriak dorwał się swego czasu do władzy w Rzeszy. Skutek: bankructwa banków i pośrednia utrata środków na lokatach przez ludność i przedsiębiorstwa.
3) Wywołanie wojny. To też niełatwe, ale świetnie załatwia problem długów, czyszczenia akt i kart. W końcu kto komu udowodni, że wskutek bombardowań nie zniknęły wszystkie dane z serwerów bankowych.

1 komentarz:

  1. świetny temat, absurdy, które coraz częściej możemy spotkać w bankach, np. ostatnio chciałem założyć lokatę i ze względu na wiek że mam powyżej 25lat, a poniżej 60 muszę dopłacić 20%
    byłem w szoku, przecież to jest złodziejstwo

    OdpowiedzUsuń