piątek, 5 lutego 2016

O co prosiliśmy złotą rybkę? O wielki tenis! Tak, tenis! I wygraliśmy. Zarządzanie ryzykiem rozwoju talentu sportowego

Triumf Andżeliki Kerber w wielkoszlemowym turnieju Australian Open stanowi duży cios dla twórców systemu wspierania talentów w Polsce. Andżelika startuje bowiem w barwach Niemiec. Jako reprezentantka tego kraju osiągnęła wszystkie zawodowe sukcesy. Ale, jak informuje Dziennik Zachodni, Andżelika
a) była mistrzynią Polski do lat 14;
b) była mistrzynią ... Niemiec do lat 18;
c) były prowadzone rozmowy z PZT na temat gry dla Polski;
d) podobno nie uznano tej oferty za atrakcyjną, gdyż zawodniczka "nie była wówczas tak dobra, jak obecnie".

My w naszym mniemaniu tworzymy wielkie projekty wspierania talentów i przedwcześnie poszczególnych młodych sportowców na nie lansujemy. Jaskrawym przypadkiem była zmiana i trenera i zawodników w polskiej reprezentacji piłkarskiej po Barcelonie 1992 w kształcie "zmieniamy szyld i jedziemy dalej". Nie pojechaliśmy, bo - jak się okazało - różnica między piłką młodzieżową i seniorską jest znacząca. Namaściliśmy też na "następców Małysza" już kilku skoczków, przy czym po Rutkowskim (wygrał MŚ juniorów z Morgensternem) pozostało już tylko wspomnienie, a Murańka też od paru lat nie potrafi potwierdzić pokładanych w nim nadziei. Tymczasem - jak królik z kapelusza - wyskoczył jakiś czas temu niejaki Stoch. Nieco po cichu, ale konsekwentnie.

Z czego to się bierze? Z naszej narodowej braku wiary w konsekwentną i ciężką pracę. My zawsze podziwialiśmy wielkie talenty "typu" Dziekanowski. Nie widzieliśmy, że obok tak wielkiej gwiazdy (szybko zgasłej niestety) jest wielu innych graczy o znacznie mniejszym talencie, ale o znacznie silniejszym charakterze i większej pracowitości. To Młynarczyk, Boniek i Smolarek zrobili wielkie kariery, w tym także w znaczących klubach zachodnich, a najbardziej utalentowany Dziekanowski nie wybił się w przeciętnym Celtiku. Ale to "Dziekana" namaszczono na największy talent nad Wisłą.

Podobnie jest z Andżeliką. Ona doszła do swojego triumfu wielką pracowitością, wiarą i systematycznych treningiem. Zasadnym pozostaje pytanie, czy trenująca w Puszczykowie zawodniczka jest pierwszą Polką, która wygrała turniej wielkoszlemowy? Na pewno w jakimś stopniu tak, choć pewnie Bild będzie miał nieco inne zdanie. Nie udało się Jędrzejewskiej, nie udało się (jak do tej pory) Radwańskiej, nie udało się (też jak do tej pory) nawet reprezentującej Danię Woźniackiej, choć ta była blisko. Nie udało się też żadnemu facetowi z Polski, z Fibakiem włącznie.

Maciej Skudlik

1 komentarz: