niedziela, 7 lutego 2016

Postęp zaleta czy wada?

Pewnie każdy z Państwa dokonując zakupów zastanawiał się, gdzie podziały się te wszystkie osoby, które kiedyś obsługiwały nas w sklepach? - zostały one zastąpione kasami samoobsługowymi.

Sytuacja ta tyczy się przede wszystkim sieci hipermarketów, które szukając ciągłej redukcji oraz optymalizacji kosztowej oferują nam szereg działań mających za zadanie usprawnić oraz przyśpieszyć pewne nasze stałe obowiązki. Jednak nie wiem czy w rzeczywistości tak jest, ponieważ niejednokrotnie sam doświadczam na własnej skórze lub obserwuje osoby zirytowane tzw. „zawieszeniem się” maszyny, gdzie sznurek kolejki z minuty na minutę się powiększa, a jedna Pani, która zazwyczaj obsługuje od 4-6 kas musi sobie poradzić z ich naprawą oraz zrobić to w możliwie najkrótszym czasie i często przy okazji uspokoić podenerwowanych klientów, którzy po całym ciężkim dniu w pracy mają dość użerania się z maszyną kasową i myślą, jak najszybciej wrócić do domu. 

Jednak skończmy z narzekaniem i wyliczaniem wad, a zajmijmy się głównym problemem, czyli tzw. „rachunkiem sumienia” lub terminem bardziej odpowiednim z punktu widzenia finansowego, tj. rachunkiem zysków i strat.


1 komentarz:

  1. Charakterystyczne jest, że - paradoksalnie - Tesco po wprowadzeniu kas samoobsługowych wykazuje ... coraz gorsze wyniki. Stąd wniosek, że kasy samoobsługowe niekoniecznie muszą być efektem przemyślanej strategii, lecz po prostu poszukiwania jakichkolwiek rozwiązań obniżających koszty.
    Znam z kolei klientów, którzy zrezygnowali z zakupów w Tesco, bo nie lubią tego rodzaju sposobów zapłaty.

    OdpowiedzUsuń