Białki od kilku lat unikałem skutecznie do czasu. Tłum ludzi na święta, tłum ludzi przez cały okres feryjny i tak to już szło. Ale niedawno postanowiłem wykorzystać okazję i zobaczyć, jak tam wygląda "off-season". Ponadto celem było sprawdzenie "nowych" tras, czyli tych wybudowanych przed ostatnim i poprzednim sezonem. Test wypadł w warunkach szczególnych, bo poza weekendem, poza sezonem i ... w deszczu, co przyczyniło się do mikrej frekwencji i jazdy na okrągło bez jakiegokolwiek czekania.
Jak wypadł test?
PASIEKI (trasa nr 8)
Dość przyjemna trasa dla początkujących, z rozwidleniem w górnej części. W miarę szeroka, wadą jest bardzo małe nachylenie.
JANKULOWSKI (trasa nr 9)
Tu (od tego miejsca jadąc z prawej na mapie do lewej) Białka zgubiła swe główne wady. Trasa jest niezwykle szeroka (naprawdę szeroka, można tu przyrównać do warunków alpejskich lub wręcz kronplatzowych), co przy jednym wyciągu nie powoduje zatłoczenia. Poza tym jest naprawdę niezła, z rozwidleniem w tym przypadku w dolnej części. Aż chce się jeździć i jeździć.
WYSOKI (trasa nr 10)
Taka trasa dość dokładnie przypominająca Złoty Groń w Istebnej. Jeden niezbyt długi wyciąg o dużej przepustowości, niezła szerokość, nachylenie też przyzwoite. Bardzo fajnie.
UWAGI OGÓLNE
Białka poza sezonem staje się nagle fajnym ośrodkiem narciarskim. Nowe trasy mają alpejskie szerokości i infrastrukturę, choć góry nie da się tam poprawić, ani dobudować. Ale narzekać też grzech, zwłaszcza, że jest tam kilka tras o niezłym nachyleniu, trasy 9 i 10 mają dobry spad, a trasy 1,2 i 6 są naprawdę sportowe, choć niezbyt długie.
Ponadto zróżnicowanie i zasięg tras nie ma porównania w Polsce, choć Czarna Góra trasy ma lepsze (czytaj ostrzejsze).
Wadą Białki jest ogólny tłok w sezonie do wyciągów oraz tłok na trasach Kotelnicy. Naprawdę wpuszczenie czterech wyciągów krzesełkowych wspomaganych orczykami na jedną górę jest pomysłem odważnym (czytaj niebezpiecznym dla narciarzy).
Maciej Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz