sobota, 2 kwietnia 2016

Kolejny absurd prawny w Polsce: strzał snajpera

Do Rzeczy. Fragment wywiadu z generałem Polko:

"- Chodzi o to, co ma zrobić gotowy do strzału snajper, mający na celowniku terrorystę, który porwał zakładników, a być może kogoś już zamordował.
- Wydaje się to proste: nacisnąć spust...
- Otóż w Polsce snajper nie mógłby w takiej sytuacji strzelić, mimo że w ten sposób od razu zneutralizowałby napastnika. Nasze prawo wymaga, aby policjant najpierw kilka razy zawołał: "Stój!", "Stój, bo będę strzelał!" i próbował przekonać bandytę do poddania się."

Komentarz: Prima aprilis był na pewno wczoraj? Ale w tej - wydawałoby się - zabawnej procedurze jest jeden problem. W razie rzeczywistego "zneutralizowania" napastnika, ten, kto się do tego przyczynił, będzie miał problem, chyba że koledzy będą udawali, że nie wiedzą, kto strzelał (zalecane!). Jak już bowiem przyjedzie prokurator lub inna urzędowa osoba, to zacznie kontrolę tak jak zawsze, czyli od weryfikacji zgodności postępowania z procedurami, jakkolwiek idiotyczne by one nie były.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz