czwartek, 25 kwietnia 2013

Z ryzykiem za pan brat - studenci o ryzku cz. 7


Dziś kolejna część z serii studenci o ryzyku przygotowana przez studentów ATH:

Ewa Stawowczyk, Aleksandra Szostak, Lucyna Torb

Cz.2

„To pewne, że jeśli się czegoś pragnie, trzeba zaryzykować.”
/Agatha Christie/


Innym przykładem występowania dużego ryzyka utraty środków finansowych jest branża turystyczna. Ciągłe doniesienia w prasie dotyczące upadków kolejnych biur podróży skutkują zachwianiem równowagi na rynku usług turystycznych, co może ostatecznie skutkować powstaniem oligopolu . Tylko w 2012 roku upadek ogłosiło 7 firm zajmujących się organizacją wypoczynku (info: ”Turystyka w internecie.pl”). Jak to wpływa na decyzje potencjalnego klienta? Jakie ryzyko niesie dla niego postanowienie wyjazdu z rodziną na wymarzony urlop przez wakacje? Jakie kryterium przy wyborze tour operatora stanie się kryterium kluczowym?



W ubiegłych latach duży odsetek klientów dokonywał wcześniejszej rezerwacji, wierząc, że latem spokojnie wsiądzie w samolot i poleci na zasłużony wypoczynek. Decyzja taka wiąże się nie tylko z ryzykiem policzalnym w sensie utraty środków finansowych, również nasz cenny czas i realizacja wymarzonego wypoczynku (niejednokrotnie długo planowanego), podlegają ocenie potencjalnego ryzyka. Bazując na własnym doświadczeniu możemy napisać, że najważniejsza jest kwestia trafnego wyboru tour-operatora – przykładowo w ubiegłym „czarnym” dla turystyki roku zarezerwowaliśmy sierpniowy termin wczasów już w styczniu i szczęśliwie dla nas bez żadnych perturbacji wróciliśmy do kraju. Niestety nie można powiedzieć, że informacje płynące z mediów na temat kolejnych kłopotów z wypłacalnością innych przedsiębiorstw pozostawiły nas obojętnymi wobec tego tematu. Niejednokrotnie zastanawialiśmy się, co będzie jeśli i „nasze”biuro podróży się pogrąży. Jak odzyskać w takiej sytuacji pieniądze i czy jeszcze kiedykolwiek podjąć to ryzyko? Ubiegły rok odszedł do historii, co nie zmienia faktu, że w znaczącym stopniu wpłynął na bieżącą sprzedaż ofert biur turystycznych. Być może wiele osób zrezygnuje z wypoczynku zorganizowanego podejmując ryzyko wyjazdu „na własną rękę” – w opinii części społeczeństwa niesie to ze sobą większe prawdopodobieństwo udanego wypoczynku. Możliwość utraty środków finansowych wpłaconych do biura, w opinii potencjalnego klienta, znacząco wzrosła. Nawet, jeśli faktycznie jest to nierozerwalnie związane z całą branżą turystyczną, na którą znacząco wpływa sytuacja polityczno – ekonomiczna danego regionu , po ubiegłorocznych kłopotach dokładniej przyjrzy się on działalności firmy, która ma być organizatorem wypoczynku. Ważna jest tu rzetelna informacja. Będzie szukał firmy wiarygodnej, o określonej renomie i prestiżu, z wysokim zabezpieczeniem na wypadek nieprzewidywalnych zdarzeń, nawet kosztem zawyżonej ceny. Kluczowym może tu być także poczucie straconego czasu, który zamiast spędzać na słonecznej plaży zmarnuje w recepcji hotelowej lub na lotnisku. Nie pomogą akcje reklamowe i hasła typu ” Wyjedź na beztroskie wakacje!” (TUI, czy „Z nami wypoczniesz w dobrej cenie!” (Itaka), jeśli nie będą one poparte faktami z działalności przedsiębiorstwa.


Dane na temat sprzedaży usług turystycznych: „78 proc. turystów kupuje wycieczkę nie wcześniej niż na dwa tygodnie przed wylotem. Z tego ponad połowa płaci zaledwie na tydzień przed imprezą. Pierwszy tydzień 2013 roku pokazał jednak, że rynek rozkręca się bardzo powoli. Z danych Polskiego Związku Organizatorów Turystyki zebranych między 31 grudnia 2012 a 6 stycznia 2013 wynika, że liczba klientów, którzy wykupili wyjazdy zimowe była o prawie jedną trzecią mniejsza niż w tym samym czasie rok wcześniej. Chętnych na wyjazdy letnie było z kolei o około 25 proc. mniej.” (źródło: Newseria.pl, 17.01.2013)


Czemuż miałby się bać ryzyka, kto nie ma nic do stracenia?
/Seneka Młodszy/

Kolejnym tematem, który może posłużyć za przykład szacowania ryzyka jest problematyka dodatkowych, dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych. Nie chodzi tu o czyste ryzyko finansowe ale przede wszystkim o ryzykowanie zdrowiem swoim i swoich bliskich. Akceptujemy opłacanie dodatkowych składek, oczekując w zamian fachowej pomocy specjalistów bez kilkumiesięcznego oczekiwania na wizytę. Ryzykujemy możliwością nie wykorzystania opłaconego limitu , jeśli nie będzie takiej konieczności, czyli stracenia zainwestowanych w ubezpieczenie środków. Zyskujemy jednak komfort psychiczny wypływający ze świadomości zabezpeczenia na wypadek problemów zdrowotnych. W Polsce istnieje już bardzo wiele firm prywatnych oferujących wykupienie pakietów ubezpieczeniowych z określoną opieką medyczną. Składki są zróżnicowane, w zależności od ilości i rodzaju zapewnionych usług, przy czym są także oferty skierowane do przedsiębiorstw – pakiety pracownicze. Od nas zależy, jak oszacujemy prawdopodobieństwo wystąpienia konieczności skorzystania z porady lekarskiej u specjalisty, na którą w przypadku NFZ możemy oczekiwać nawet kilka miesięcy. Oceniamy to ryzyko i podejmujemy decyzję, ile czasu i środków finansowych jesteśmy w stanie wygospodarować.

"Podejmując ryzyko, pamiętaj o złotym środku między maksymą "co nagle to po diable" i "kto się waha, ten przegrywa". /Robert Fulghum/

Na koniec kilka słów o przedsiębiorstwach, w których ryzyko jest nieodzownym elementem związanym z ich funkcjonowaniem. Podejmując wyzwanie, jakim jest często uruchomienie nowego projektu konieczne jest udokumentowanie prognozowanych kosztów procesu w korelacji do potencjalnych zysków czy oszczędności. Konieczne jest to przy ocenie, w jakim stopniu inwestycja ta w przypadku niepowodzenia może zaważyć na funkcjonowaniu firmy. Bardzo ważna jest tu więc dywersyfikacja, różnorodność asortymentu. Zdarza się, że uruchamia się produkcję nowego wyrobu z ceną sprzedaży niższą, niż koszt wytworzenia. Jest to wkalkulowane w strategię firmy tylko po to, by zaistnieć na danym rynku, z perspektywą zyskania wielu odbiorców i możliwością negocjacji cen. Nad całością czuwa dział Controllingu firmy, dział finansowy rozliczający wydatki i przychody firmy. Ocenia on koszt inwestycji, nadzorując, kiedy dalsza produkcja zaczyna zagrażać stabilności finansowej, pochłania zbyt dużo zysków z pozostałej działalności firmy. Zakładając więc od początku, jaki minimalny zwrot z inwestycji jest oczekiwany oraz znając ryzyko początkowe (stratę) uwzględniające czynnik czasu dział Controllingu może w pewnym momencie podjąć decyzję o zatrzymaniu tego procesu. Wiedza na temat ryzyka, jakie niosłaby ze sobą dalsza produkcja jest niezbędna przy podjęciu tej decyzji.

Podsumowując: każda sfera działalności człowieka jest narażona na ryzyko. Przeważnie ma ono wymiar finansowy, odbierany negatywnie, ale może również odnosić się do innych wartości i potrzeb. Oznacza ono przecież jakąś ocenę zagrożenia czy niebezpieczeństwa wynikającego albo z prawdopodobnych zdarzeń od nas niezależnych, albo z możliwych konsekwencji podjęcia decyzji (Wikipedia). Jeśli jesteśmy np., gdzieś spóźnieni to przyciskając pedał gazu w samochodzie ryzykujemy z jednej strony swoim (i nie tylko) zdrowiem i życiem, także możliwością otrzymania mandatu, z drugiej jednak strony boimy się ryzyka spóźnienia (np. na egzamin) i jego konsekwencji (np. zwolnienia z pracy). Kluczowe jest więc zestawienie tych wszystkich informacji, pozwalające podjąć właściwą, w naszym mniemaniu decyzję, i ocenić, która opcja może wiązać się z większym ryzykiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz