czwartek, 23 maja 2013

Co tak naprawdę mamy z przedsięwzięcia zwanego EURO 2012 - studenci o ryzyku ...

Kolejna część lapidariów studenckich o ryzyku z ATH:
autorki: Agnieszka Bury, Iwona Nizio

Do dziś pamiętamy codzienne, wieczorne komentarze dziennikarzy informacyjnych „Euro 2012 doskonałą promocją Polski i Ukrainy w Europie i świecie”, „Poziom polskiej piłki idzie w górę”, „Wybudowana infrastruktura posłuży nam długie lata po mistrzostwach”, „Turystyka w naszym kraju kwitnie”, „Kolej przeżywa odrodzenie”, „Jesteśmy chwaleni przez całą Europę”, itp.




Owszem tak miało być, takimi sloganami byliśmy karmieni i Euro w naszym kraju rzeczywiście się odbyło, nawet bez większych wówczas potknięć, ale co teraz? Może pozostały nam już tylko symbole i wspomnienia…
Organizacja takiej imprezy sportowej w wielu krajach przyniosła wzrost gospodarczy, napędziła produkcję i usługę, spowodowała napływ gotówki, wzrost zatrudnienia i wprowadziła duże pieniądze w obieg krajowej gospodarki.
Zacznijmy od tego, że liczba krajowych inwestycji szybko stopniała (i to jeszcze przed Euro) z zapowiadanych 430 do 133, a ile z nich zostało w całości zrealizowanych?
W opublikowanym w 2007 r. programie budowy dróg krajowych na lata 2008-2012 została zaplanowana budowa i modernizacja autostrad i dróg ekspresowych o łącznej wartości ponad 120 mld zł, dzięki czemu miała powstać nowoczesna sieć dróg między miastami-gospodarzami w Polsce i na Ukrainie. Cel ten nie został osiągnięty. Na ostatnią chwilę oddano jedynie autostradę A2 od granicy polsko-niemieckiej przez Poznań do Warszawy. Została ona jednak otwarta tymczasowo i prace na niej będą kontynuowane. Nie powstały kluczowe odcinki autostrad A1, łączące Gdańsk ze Śląskiem oraz A4 z Krakowa na Ukrainę. Obiecane na Euro 2012 szybkie składy Pendolino, które miały kursować między Trójmiastem, Warszawą, Krakowem i Katowicami, trafią na polskie tory z 2,5-letnim opóźnieniem – pod koniec 2014 roku i to już bez funduszy z Euro…

Nie da się już nawet ukryć, że spora część pieniędzy z inwestycji napędziła gospodarkę, lecz innych krajów, gdyż bardzo często przetargi wygrywały firmy z zagraniczną siedzibą i kapitałem. Po realizacji umów związanych z Euro 2012 firmy budowlane są w złej sytuacji finansowej, zgłoszono wiele mniej i bardziej spektakularnych bankructw m. in. głównego wykonawcy stadionu narodowego konsorcjum Hydrobudowa-PBG-Alpine, a ich końca w zasadzie nie widać. Nie da się również ukryć, że rząd niema w zasadzie żadnego racjonalnego pomysłu na zagospodarowanie powstałych stadionów i placówek. Gdyby przynajmniej mogły same na siebie zarobić, a tak kto pokryje te dalsze koszty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz