Według Wikipedii miara ryzyka to pojęcie w matematyce finansowej
oznaczające funkcję, która pozycji finansowej o niepewnej wartości przyszłej
przypisuje współczynnik ryzyka, wyrażany przez liczbę rzeczywistą. Definicja
jak to definicja … mglista. Możemy spróbować sprecyzować tę definicję z
wykorzystaniem języka matematyki i określić miarę ryzyka w nieco odmienny
sposób jako:
funkcję odwzorowującą elementy pewnej podprzestrzeni liniowej V przestrzeni
zmiennych losowych określonych na przestrzeni probabilistycznej (O, F, P), w
liczby rzeczywiste spełniającą dwa aksjomaty miar ryzyka tj. monotoniczność i
niezmienniczość.
Jaśniej? Niekoniecznie. Sucha definicja bez przykładów niewiele nam mówi. A
co usłyszymy jak zapytamy dowolnego kwanta o podanie przykładu miary ryzyka? Odpowiedź
w 95% przypadków będzie szybka i tożsama … Value at Risk. VaR niepodważalnie
stał się standardem w obszarze pomiaru ryzyka i znajduje szerokie zastosowanie również
poza obszarem ryzyka rynkowego. Miara stałą się protoplastą wielu pokrewnych narzędzi
w różnych dziadzinach poprzez PaR, EaR, CFaR, aż po zastosowania w ryzyku
operacyjnym (OpVaR) czy kredytowym (CreditVaR). By było ciekawiej obok trzech podstawowych
równie wiele jest odmian metod szacowania jej wartości. Najprostszą i najmniej
wymagającą obliczeniowo jest metoda wariancji – kowariancji, w myśl której VaR
szacuje się w następujący sposób:
gdzie kolejne elementy oznaczają cenę aktywa, wolumen otwartej pozycji,
zmienność, wartość krytyczną rozkładu normalnego dla zadanego poziomu ufności
oraz skalowanie pierwiastkiem czasu w oparciu o założony horyzont
przetrzymania pozycji.
Łatwość stosowania i implementacji metody ma jednak swoją cenę. Uproszenia
w metodzie i założenia często znacznie odbiegające od rzeczywistości napotykamy
praktycznie w każdym elemencie kalkulacji. Od sposobów wyceny pozycji,
szacowanie zmienności aż po zastosowanie rozkładu gaussowskiego czy skalowanie
miary pierwiastkiem czasu. O wadach i zaletach powstała niezliczona ilość opracowań.
Tutaj jednak skupmy się nad tym ostatnim próbując wyjaśnić dlaczego do
przeskalowania miary VaR w czasie stosujemy zwykły pierwiastek kwadratowy. O
ile wzrost ryzyka w czasie jest dla nas intuicyjny, o tyle zastosowanie takiej
funkcji nie jest już takiej oczywiste. Aby to wyjaśnić musimy oprzeć się na logarytmicznych stopach zwrotu, dla których
uzyskujemy prosty związek pomiędzy wariancją w jednym kroku a wariancją w dłuższym
okresie. Wiemy że:
.
Zakładając dodatkowo, że wariancja pomiędzy stopami zwrotu jest zerowa (są
nieskorelowane) możemy skorzystać z własności mówiącej że wariancja sumy jest
sumą wariancji:
Zakładając dodatkowo, że zmienne losowe stóp zwrotu mają identyczne rozkłady
otrzymujemy tożsame wartości wariancji dla każdego kroku i w konsekwencji
możemy zapisać, że:
Chcąc wykorzystać to w kalkulacji VaR musimy przejść z wariancji na odchylenie
standardowe wykorzystując prostą zależność, iż odchylenie jest pierwiastkiem
wariancji. Ostatecznie mamy:
Jak widać funkcja pierwiastek we wzorze na Value at Risk znajduje swoje
twarde uzasadnienie, jednak jej stosowanie wymaga kolejnego zestawu nie
przystających do rzeczywistości założeń. Sprawia to, że błąd szacunku, i tak z
złożenia niemały, staje się jeszcze większy. Konkluzja z tego może być taka, by
wykorzystać prostotę kalkulacji miary z wykorzystaniem metody
wariancji-kowariancji może nie dokładać do niej dodatkowych założeń i w praktyce
stosować VaR 1-dniowy pomijając tym samym element skalowania czasem. Ponadto stosowanie
VaR w horyzoncie jednego dnia znacznie ułatwia walidację i parametryzację
metody. Ale o tym może przy innej okazji …
Bardzo ciekawy wpis, zresztą jak cały blog. Podoba mi się (jako matematykowi) argumentacja dlaczego we wzorze na VaR pojawia się pierwiastek kwadratowy. Myślę, że inni "niematematyczni" czytelnicy też nie będą mieli problemu ze zrozumieniem o co chodzi :-)
OdpowiedzUsuńCzy macie na blogu coś o innych miarach ryzyka, np. ES (Expected shortfall)?