środa, 24 września 2014

Podstawy finansów i rachunkowości. Podręcznik dla menedżerów

"Niniejsza publikacja jest skierowana przede wszystkim do osób, które nie mają wykształcenia ekonomicznego, a wiadomości z tej dziedziny są im potrzebne do pracy zawodowej lub po prostu w sytuacjach życiowych. Nie wykluczam jednakże, że może ona stanowić pewną wartość także dla zawodowych ekonomistów.
Nauka ta obejmuje tak szerokie spektrum zagadnień, że nikt o zdrowych zmysłach nie jest w stanie ich wszystkich opanować i — zagłębiając się w treść poszczególnych rozdziałów — może uzupełnić swoją wiedzę w potrzebnym zakresie. Część rozdziałów poświęcono zagadnieniom rachunkowym, w szczególności w zakresie wyceny przedsiębiorstwa, jego aktywów i zobowiązań. Pozostałe poruszają tematykę o szerszym zastosowaniu. Zawarte tutaj przepisy, interpretacje oraz metodologie odzwierciedlają
mój stan wiedzy z przełomu 2012 oraz 2013 roku.
 
Co prawda ekonomia korzysta ze zdobyczy nauk matematycznych, jednak w swojej istocie niewiele ma z nią wspólnego — przynajmniej z prostym, algebraicznym widzeniem świata, gdzie dwa plus dwa zawsze równa się cztery. Wytłumaczę to na przykładzie metodologii wyliczania różnego rodzaju wskaźników ekonomicznych służących do zbadania jakiegoś zjawiska. Przy tej okazji zwrócę uwagę na różne nazewnictwo zarówno mierników, jak i poszczególnych elementów składowych. Aby zrozumieć sens wskaźnika czy wzoru, trzeba zadać sobie pytania:
1. Do jakich celów służy nam analiza?
2. Jaki efekt i treść ekonomiczną uzyskamy przy podstawieniu tych, a nie innych składników analizy?
 
Co więcej, Czytelnicy mogą natknąć się na bardzo różne wzory w literaturze. Nie oznacza to wcale, że jeden ekspert jest kompetentny, a wszyscy pozostali niedouczeni.
Po prostu oni są badaczami zjawiska i starają się metodą doświadczeń dobierać odpowiednie próbki dla uzyskania reprezentatywnego efektu. Czy badacz postąpił słusznie, stosując konkretną metodologię? Potwierdzi to dopiero życie gospodarcze, przy czym trzeba zaznaczyć, że przynosi ono dość często skomplikowane diagnozy, w których wcale nie jest łatwo znaleźć związek przyczynowo-skutkowy, zatem uznawanie ekonomisty, który z całkowitą pewnością tłumaczy nam jednoznacznie treść zjawiska,
za swego rodzaju guru jest zawsze strategią mocno ryzykowną. Swoją rację obroni nie ten, kto wykaże naukowo słuszność metodologii naliczania wskaźnika, tylko ten, kto zrobi dobry biznes.
(...)
Chcę zwrócić Państwa uwagę również na język używany przez ekonomistów, którzy bardzo chętnie proste zjawiska nazywają znanymi tylko sobie terminami, najlepiej zapożyczonymi z języka angielskiego. Intencja w przypadku renomowanych firm doradczych jest taka, aby posiąść tajemną wiedzę i następnie sprzedawać niewtajemniczonym skomplikowane produkty finansowe i wiedzę za wielokrotność ich rzeczywistej
wartości lub — w przypadku pracowników najemnych — aby zdobyć status osoby niezastąpionej. Pojęcia takie jak EBIT, EBITDA, NOPAT, OPEX, CAPEX, DCF, NPV, IRR, DPP i inne nie są w rzeczywistości aż tak bardzo skomplikowane i można je zarówno wytłumaczyć, jak i nazwać, używając prostszych i, co ważniejsze, także rodzimych słów.

Więcej przeczytasz w "Podstawy finansów i rachunkowości. Podręcznik dla menedżerów".
Helion 2013
Do kupienia poprzez:
www.onepress.pl"
--
Maciej Skudlik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz