niedziela, 26 października 2014

Dialog wróżki Andżeli z panem Rolnikiem

Spróbujmy wyobrazić sobie, że od lat funkcjonuje pewne gospodarstwo rolno-produkcyjne w pewnej wsi prowadzone przez rodzinę Rolników, w której głową jest Aleksander Rolnik. Pewnego dnia na wieś przyjeżdża wróżka Andżela z wielkiego świata i zaczyna obiecywać Rolnikom złote góry, pod warunkiem ograniczenia produkcji płodów rolnych i ograniczenia stada świń. Ci przystępują do paktu. Po jakimś czasie Andżela informuje rodzinę Rolników, że ma dla nich dobrą wiadomość, mianowicie wyczarowała dla nich kasę, dużo kasy. Ci tylko muszą zlikwidować do reszty hodowlę świń, bo jest to robota brudna i nieekologiczna. Poza tym, jak w ogóle przestaną uprawiać pole, dostaną jeszcze więcej kasy.

Rodzina Rolników jest wniebowzięta. Ma nagle dużo pieniędzy i nie musi nic robić. Powstał tylko problem z córką, która właśnie skończyła edukację i coś dla niej trzeba wymyśleć, a pola już nie ma. Na to wróżka też ma sposób. Niech młoda dziewczyna u niej sprząta i gotuje. A kasa dalej płynie. Powstał problem z jej wydawaniem, a rodzina Rolników się nudzi, bo nie ma już wiele do roboty. Wróżka zaproponowała, aby na byłym polu postawić sklep, w którym Rolnicy będą się mogli zaopatrywać w porządne magiczne towary, a ona zadba o ich stałą dostawę. Poza tym może pomóc rodzinie w organizacji jakiejś wielkiej imprezy, na przykład przyjęcia dla gości z zachodu. Tylko trzeba małą arenę zbudować, a potem ją przez lata utrzymywać. Zachwyt rodziny jeszcze się wzmógł.

Ale po jakimś czasie najstarszy Aleksander zaczął się trapić. Jego strapienie powiększyła jeszcze decyzja o okrojeniu dotacji. Myślał i myślał, aż zażądał rozmowy z wróżką. Ta dość niechętnie, ale znów przybyła. Dialog był następujący:


-Strzała Andżela! 

-Strzała Olo! 
-Wiesz, mam pewną myśl. My tu czerpiemy od Ciebie kasę, raz dom malujemy na niebiesko jak w wytycznych, raz na czerwono, skoro tak trzeba. Gdy znów się zmienią Twoje magiczne przepisy to kopiemy rów, a jak chcesz, to go zasypujemy. Tylko przestaliśmy już cokolwiek uprawiać, na polu stoi market, nie produkujemy już żadnego jedzenia, wszystko łącznie z kartoflami kupujemy w Twoim sklepie. Może jak nam dajesz tyle kasy, to zbudujemy jakąś małą fabryczkę, na przykład magicznych kapeluszy, albo czegoś innego? 
-Fabrykę magicznych kapeluszy to my mamy u siebie, poza tym u Was jest strasznie nieekologicznie, tu żadna produkcja nie spełniałaby naszych wyśrubowanych norm. 
-Ale przecież dajesz nam kasę na takie bzdury, my nawet wiesz… przy kopaniu tego rowu to … wydaliśmy trochę … nie tylko na wskazany cel. 
-Ty tu Olo nie podskakuj! Dostajesz kasę? To się nie pytaj po co i na co. Aby nie było niedomówień powiem Ci jasno. Na defraudację dam i to z przyjemnością, ale na budowę fabryk nie dam nigdy. Rozumiesz? Fabryki to u nas mają funkcjonować, a Wasze dzieci w nich mają pracować na nas. Ty się ciesz, że jeszcze coś dostajesz, bo jak Ci dotację obetnę, to co zrobisz? Pole już zarosło, hodowlę żywca dawno zamknąłeś. 
-No dobra, Andżela, strzała! 
-Strzała!


Maciej Skudlik

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń