W okresie międzyświąteczno-narciasko-urlopowo-zabawowym proponuję Czytelnikom coś lekko plotkarskiego i mocno prowokacyjnego. Dlaczego na ważnych stanowiskach kierowniczych zasiadają zwykle faceci? Dlaczego do wykonywania istotnych zadań zwykle znów wybieramy facetów? Czy idea równouprawnienia w tym stanie ma sens, czy właśnie powinna rozpychać się rękami i nogami? Dlaczego tak się w ogóle dzieje? Otóż moim zdaniem przyczyny są dwie:
1) Inna samoocena kobiet i mężczyzn
Dla uargumentowania podam dwa przykłady.
Pierwszy: Realizowałem dla firmy szkoleniowej dwa szkolenia, controlling od podstaw i controlling dla zaawansowanych. Skład uczestników: W pierwszym przypadku głównie kobiety, w drugim ... sami mężczyźni. Poziom wiedzy uczestników na obu szkoleniach: Podobny.
Drugi: Realizowałem dla firmy szkoleniowej dwa szkolenia, analiza w Excelu dla średniozaawansowanych i zaawansowanych. Skład uczestników: W pierwszym przypadku głównie kobiety, w drugim ... sami mężczyźni. Poziom wiedzy uczestników na obu szkoleniach: Podobny.
Pytanie: Dlaczego żadna z kobiet nie uważała swojej wiedzy za zaawansowaną, a faceci absolutnie nie mieli z tym problemu, choć ich umiejętności tak naprawdę były bardzo zbliżone?
2) Kobieta ma dwóch wrogów: mężczyznę i inną kobietę
Oczywiście gdy ja mam zatrudnić kogoś na stanowisko kierownicze, pewnie bardziej zaufam mężczyźnie niż kobiecie. Dlaczego? Bo żaden facet nie rozumie schematu postępowania kobiet i w związku z tym boi się ich nieprzewidywalności. Zatrudnienie chłopa jest bezpieczniejsze, poza tym można ... po pracy razem iść na piwo.
Gdy jakaś kobieta ma kogoś zatrudnić na stanowisko kierownicze, wówczas ... nigdy nie zatrudni innej kobiety. Bo osoby płci żeńskiej mają w sobie zaimplementowany kod rywalizacji. O co? Raczej o kogo? O przystojnego i inteligentnego mężczyznę, na przykład ... takiego jak ja. I każda inna kobieta postrzegana jest w roli ... rywalki.
Mylę się, powiecie! Nie! Nie mylę się. Nabyłem GPS-a do samochodu. Ponieważ nie przepadam za głosem Hołowczyca, więc ustawiłem w nawigacji głos jakiejś kobiety. Ustawienie funkcjonowało do czasu, gdy wsiadła ze mną do auta małżonka. No i wówczas natychmiast zażądała zmiany na jakieś męski głos, argumentując to tak: "Nie będzie mi żadna baba mówiła, gdzie mam jechać!".
Pozdrawiam po Świętach Bozego Narodzenia i życzę miłej zabawy sylwestrowej, ostrożnej jazdy (dla narciarzy) i Szczęśliwego Nowego Roku.
Maciej Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz