Wątek nr 1 - Zasada spłaszczonej rentowności "zadziałała" też w górnictwie
Mam świetną receptę na problemy w górnictwie, wartą jakiejś nagrody. Jest ona poza tym bardzo prosta i do zastosowania od razu. I nie wymaga wdrożenia jakichś skomplikowanych programów. W skrócie mogę ją opisać tak:
"Niech kopalnie w czasie kryzysu, czyli teraz, wydadzą zgromadzony nadmiar środków z czasów prosperity i surowcowego boomu cenowego".
W książce "Podstawy finansów i rachunkowości" opisałem zasadę spłaszczonej rentowności. Całość polega na tym, że jeśli gdzieś pojawi się ponadstandardowa korzyść z jakiegoś biznesu, wówczas wystąpi jeden z dwóch faktów:
1) Inni za chwilę otworzą podobny biznes, powstanie konkurencja zmuszająca do obniżenia cen i ponadstandardowa rentowność przejdzie do historii.
2) Jeśli nawet nie znajdą się "inni", wówczas dane przedsiębiorstwo samo postara się "zagospodarować" nadwyżkę. Po części z wyrachowania, po części z wygody:
- A kupmy, Stasiu, tę droższą maszynę, przecież nas stać!
Niestety zasada spłaszczonej rentowności zadziałała też w górnictwie, stąd kopalnie nie zgromadziły wspomnianego nadmiaru środków. Tak oto prezentuje się wykres wartości przychodów i kosztów w poszczególnych latach w branży (za Dziennikiem Zachodnim z 10 stycznia 2015 roku):
Oznacza to, że branża "dostosowała koszty" do wzrostu przychodów. Ponieważ większość z tych kosztów ma charakter stały, czyli mówiąc inaczej mało elastyczny na zmienność sprzedaży, w momencie spadku tejże, wyniki poleciały na łeb i szyję. Wątek ten zakończę proroctwem: Gdyby Polska miała zasoby ropy porównywalne z Arabią Saudyjską, jej wydobycie okazałoby się nieopłacalne.
Wniosek jest taki, że polskie górnictwo może być rentowne, kopalń nie trzeba zamykać, wystarczy wprowadzić do branży zdrowe zasady zarządzania i ekonomii.
Wątek nr 2 - Casus Korony wstępem do "nowego modelu zarządzania klubami sportowymi"
Sport z 13 stycznia 2015 roku:
"Wczoraj mijał termin zgłoszenia wniosku o upadłość Korony. Prezes Marek Paprocki wszystkie dokumenty miał przygotowane kilka dni temu. Dalsza przyszłość kieleckiego klubu zależała od wyników obrad nadzwyczajnej sesji rady miasta, na której miano zdecydować, czy Korona zostanie wsparta. (...) Ostateczne wyniki głosowania - 19 głosów za, 4 przeciwko, 2 radnych się wstrzymało. Korona otrzyma prawie 8 mln zł na ratowanie klubu"
Moi drodzy Czytelnicy. Ogłaszam nową erę w sporcie. Nastał czas "nowego modelu zarządzania klubami sportowymi". Całość polega na kilku prostych zasadach:
1) Wydajemy więcej, niż zarabiamy.
2) Prosimy o pomoc ze środków publicznych.
3) Otrzymujemy ją, gdyż w przeciwnym przypadku "podmiot użyteczny społecznie", czyli klub sportowy, przestałby istnieć.
Obawiam się rozprzestrzenienia się tego modelu na całą Polskę. Będę śledził jego "kroki ekspansyjne" i postaram się Czytelników o "postępach" informować.
O tym, że mogę mieć rację, świadczy też artykuł zamieszczony na stronach sportowych Dziennika Zachodniego z 13 stycznia 2015 roku, gdzie czytamy:
"Komisja licencyjna ukarała Górnika Zabrze grzywną w wysokości 263 tysięcy złotych. (...) Decyzja o ewentualnym złożeniu odwołania ma zapaść dzisiaj. Wiele zależy oczywiście od decyzji władz miasta, jedynego potencjalnego płatnika kary. W klubowej kasie o takiej kwocie mogą bowiem tylko pomarzyć. Niewielkie też są szanse, by została ona ściągnięta z kolejnej transzy praw telewizyjnych: na te pieniądze czeka już grupa wierzycieli wspieranych przez komornika."
Wątek nr 3 - System do wymiany? A może młodzież do wymiany?
Za fakty.interia.pl z 13 stycznia 2015 roku:
"Znamy wyniki próbnej matury - tylko połowa spośród prawie 250 tysięcy uczniów, którzy w listopadzie pisali próbną maturę, zaliczyła ten egzamin uzyskując co najmniej 30 procent punktów z każdego z wybranych przedmiotów. Dla uczniów najtrudniejsza okazała się matematyka, najłatwiejszy - język angielski."
W książce "Międzynarodowe Standardy Rachunkowości" winą za obecny stan wiedzy młodych ludzi o świecie obarczyłem system edukacji. Nie da się ukryć, że jest on kopią rozwiązań zachodnich, które tam się nie sprawdziły i dlatego zaimplementowaliśmy je także w Polsce. Wad tego systemu jest wiele, w tym trzy najistotniejsze:
1) Wieczna tymczasowość. 3 lata nauczania początkowego, zmiana, 3 lata nauczania podstawowego, bardzo ważny test, zmiana, 3 lata gimnazjum, bardzo ważny test, zmiana, 3 lata liceum, bardzo ważny test (matura), zmiana, 3 lata licencjatu, bardzo ważny egzamin, zmiana, 2 lata magisterium. Tak wygląda pełna ścieżka edukacyjna, gdzie nie ma się stałych kolegów ani koleżanek, bo co chwilę zmienia się środowisko. Co chwilę trzeba budować swoją pozycję w stadzie. Efektem są takie pomysły młodzieży, jak zabawa w słynne "słoneczko".
2) Nastawienie na rywalizację. Te punkty, walki o najlepsze gimnazja i licea, tworzenie klas lepszych (z przygotowaniem do matury) i gorszych (bez przygotowania do matury), oznacza, że młodzież nie ma czasu na prawdziwą naukę, gdyż wiecznie musi udowadniać swoją wyższość w testach.
3) Premiowanie schematu zamiast umiejętności myślenia. Trafiły w moje ręce testy maturalne z języka polskiego. Załamałem się. Nie, wcale nie poziomem własnej wiedzy, bo ta chyba nie jest taka tragiczna (ale orłem też nie jestem), co raczej formą i treścią tychże testów. Nie liczy się umiejętność napisania interesującego tekstu, nie liczy się wiedza o literaturze. Nikt już nie wymaga kojarzenia tekstu o bohaterze lektury z konkretnym tytułem i przesłaniem autora. Otóż dziś ten tekst ... mamy podany w teście. A potem odbywa się tylko sprawdzanie, czy uczeń użył słów z klucza w opisie, czyli na przykład "ojczyzna", "walka o wolność narodu" czy "bohaterstwo". Jeśli miast podanych użyje na przykład "piękna ziemia mych przodków", "bój zacięty z wrogami ojczyzny" czy "postawa sarmacka", wówczas nie zda matury. A lektur nie ma po co czytać, bo wystarczy ze zrozumieniem tekst zamieszczony w teście przeczytać. To jedna przyczyna takiego stanu rzeczy.
Druga przyczyna jest niestety taka, że sami sobie zapracowaliśmy na takie efekty. Nasza postawa wobec dzieci typu:
- Lepiej się Krzysiu/Zosiu nie przemęczaj, to fajnie że masz piątki, po co masz czytać tych "Nędzników", to cholernie długie i nudne. Tu masz streszczenie, ważne abyś został dobrze oceniony/oceniona. I nie dyskutuj z panią na historii o tym, czy walka o Monte Cassino miała sens i czy wywołanie Powstania Warszawskiego nie było skutkiem jawnej prowokacji. Zobacz, co napisali w podręczniku. Tak się tego naucz.
Zresztą tego typu myślenie królowało zawsze. Niegdyś tłumaczono nam:
- Skup się dziecko dobrze, powtórz to kilka razy i na pewno opanujesz ten życiorys Lenina i nauczysz się na pamięć "Międzynarodówki".
Być może jednak istnieje też trzecia przyczyna? Może po prostu mamy do czynienia z niezbyt inteligentnym pokoleniem? Może to nie system jest do kitu, tylko "smartfonowa młodzież" niezbyt bystra? Może oni po prostu nie tyle nie zostali nauczeni, tylko po prostu nie chcą zbyt wiele wiedzieć o świecie? Sam już nie wiem, co o tym sądzić.
Kończąc ten wątek dodam, że kilka dni temu jadąc samochodem na szerokiej i ruchliwej drodze musiałem uzbroić się w cierpliwość, aż przechodząca żółwim tempem przez przejście dla pieszych nastolatka skończy pisać esemesa. Po czasie syn doradził mi, że miałem wówczas użyć klaksonu. Pochłonięta pisaniem wyznania miłości młoda dama z pewnością, tak nagle oderwana od tej czynności, wystraszyłaby się, smartfon zaliczyłby kontakt z asfaltem, a czuły ekran dotykowy wart kilkaset złotych... Nie muszę kończyć.
Maciej Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz