Rozpętała się z mediach dyskusja na temat kondycji branży górniczej i metod jej naprawy. Czwartkowy (z 8 stycznia 2014 roku) Dziennik Zachodni przynosi w wydaniu głównym oraz dodatku specjalistycznym całą masę artykułów i wypowiedzi na ten temat.
Mnie zaciekawiła, a raczej zdziwiła, wypowiedź zawsze cytowanego przy okazji jakichkolwiek zdarzeń w tej branży Pana doktora Jerzego Markowskiego. Otóż w odpowiedzi na program zamknięcia czterech kopalń stwierdził on, cytuję:
- "Moja pierwsze refleksja po zapoznaniu się z programem? Mogło być zdecydowanie gorzej. To jest niezły projekt"
A następnie dodał niżej:
- "Jestem przekonany, że w części tych kopalń szybko pojawią się inwestorzy prywatni. Tak będzie moim zdaniem w Sośnicy, Brzeszczach i Pokoju".
Panie doktorze Markowski! Bardzo cenię Pana wiedzę o górnictwie, gdyż jest ona z całą pewnością lepsza od mojej i lepsza od wielu innych ekspertów. Ale to, co Pan powiedział w tym wywiadzie, nie trzyma się kupy. Niech Pan więc powie, czy produkcja w Sośnicy, Brzeszczach i Pokoju może być opłacalna, czy nie? A może po prostu "może być opłacalna prywatnie" oraz "nie może być opłacalna państwowo".
Zadam tu kilka pytań, na które warto sobie chociaż w myślach odpowiedzieć:
1) Przecież jeśli te kopalnie mogą stanowić łakomy kąsek dla inwestorów prywatnych (przypominam historię Silesii), to dlaczego nie można ich usprawnić w obecnych strukturach?
2) Cena węgla jest pochodną wahań koniunktury na rynku surowców, po części sterowanych owczym pędem, po części kondycją gospodarek światowych, a po części także polityką, na przykład uderzenie cenowe USA w Rosję odbiło się tu rykoszetem. Ale dlaczego górnictwo nie zgromadziło zapasów na trudne czasy w latach niestandardowego boomu (2010-12)?
3) Czy z dzisiejszą ceną węgla nie jest tak jak z ceną ropy, gdzie producenci płaczą nad dramatycznym spadkiem do 50$, podczas, gdy ja pamiętam, że niegdyś ceny światowe na rynkach oscylowały obok 20$?
4) Czyli jak? Kopalnie są super rentowne w latach boomu (2010-12) i do zamknięcia w latach spadku cen (w domyśle 2014-16)?
W tak długoterminowej branży (również pod względem czasu potencjalnej inwestycji), takie koniunkturalne myślenie nie ma sensu. Nie przeczę, że kryzys trzeba wykorzystać do małego "wietrzenia szatni z nieładnych zapachów i brudów", ale z drugiej strony, co proponujemy z zamian. Zamknijmy resztę zakładów przemysłu ciężkiego (a każdy z nich zatrudnia tysiące osób), i zamieńmy wszystko na supermarkety z automatycznymi kasami. Tylko nie będziemy mieli prawa potem narzekać i dziwić się, że nasze dzieci wyemigrują z tego raju.
To moje małe wtrącenie się do trwającej dyskusji o górnictwie.
Maciej Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz