środa, 25 lutego 2015

Czy teorie ekonomiczne są stałe?

Czy teorie ekonomiczne są stałe?
- Inflacja jest zła.
- Pieniądz powinien być tani.
- Napływ kapitału zachodniego jest zbawienny.
- Globalizacja jest dobra.

Z tymi stwierdzeniami może być tak, jak w książce genialnego autora:
"- Oceania prowadzi wojnę ze Wschódazją. Przypominasz sobie?
- Tak.
- Oceania zawsze walczyła ze Wschódazją. Od twojego urodzenia, od powstania Partii, od początku historii wojna trwa nieprzerwanie, cały czas ta sama. Teraz pamiętasz?"

Oczywiście Oceania nigdy nie walczyła z Eurazją!

Bardzo pouczający w tej kwestii jest film z gatunku "do niego strzelają i nic, a on jednym pociskiem kładzie  trzech naraz" pod tytułem "Rambo III". Tamże główny bohater dzielnie wspiera walczących ramię w ramię z Amerykanami o wolność i demokrację ... afgańskich talibów. Jakże to się w tym światowym porządku pomieszało.

Może być też tak, jak z Białorusią. Od ponad roku ciężko znaleźć w prasie artykuły piętnujące białoruską dyktaturę i władzę tamże panującą. Co się nagle stało? Ano nic, poza tym, że prezydent Białorusi stał się nagle języczkiem u wagi w sporze między Zachodem a Rosją. I rozgrywa tę grę całkiem zgrabnie. Za jakiś czas być może przeczytamy o przejawach demokracji i wzorcowym ładzie na Białorusi.

I być może, że:
- Inflacja jest dobra.
- Pieniądz nie może być tani.
- Napływ kapitału zachodniego nie przyniósł niczego dobrego.
- Globalizacja była błędem.

Być może?

Maciej Skudlik

3 komentarze:

  1. Biedny Orwell, cóż on Panu zawinił.

    Co innego jest zmiana założeń danej teorii ekonomicznej ze względu na dynamikę zjawisk społecznych. A zupełnie co innego jest świadome wprowadzanie w błąd opinii publicznej poprzez fałszowanie dokumentów opisane w "1984".

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem polega też na tym, że czasem na polu zjawisk ekonomicznych bardzo trudno jest odróżnić sytuacje, w których po prostu następuje (tu cytuję) świadome wprowadzanie opinii publicznej w błąd, od sytuacji w których (znów cytuję) zmieniły się założenia teorii ekonomicznej ze względu na dynamikę zjawisk społecznych.

      Na pewno można znaleźć przykłady, gdy opinia publiczna nie poznała wszelkich aspektów związanych z danym zjawiskiem, na przykład bardzo znikomo opisywana jest tematyka "opłat za logo" (nawiązałem do tego wątku w "Międzynarodowych..."), czy wymuszania wielomiesięcznego terminu kredytu kupieckiego udzielanego przez dostawców dużym centrom handlowym (opisałem w "Podstawach..."). Rozwija się z kolei w mediach temat "afery frankowej". Jest o niej o wiele głośniej, niż swego czasu o "aferze opcyjnej".

      Z drugiej strony ludzie (w tym każdy z nas) zmieniają swoje własne spojrzenie na wiele zjawisk pod wpływem zdarzeń, które mają miejsce w realnym życiu. To normalne.

      Być może łączenie wątków literackich, historycznych oraz psychologicznych z ekonomią nie jest typowe. Ja się w tym miejscu jednak spróbuję obronić tym, że ekonomia jest tak naprawdę nauką korzystającą z innych dziedzin badawczych (i vice versa), w tym z matematyki, fizyki, na pewno też psychologii i w jakimś stopniu również historii, zwłaszcza zachowań ekonomicznych i zarządczych.

      Nawiązując do pozycji literackich, zdarzeń losowych, omawianych tematów w mediach, próbuję także zainteresować Czytelnika i przyciągnąć jego uwagę do tematyki ekonomicznej. Oczywiście w publikacjach trzeba znaleźć pewną równowagę między meritum a wątkami pobocznymi.

      Pozdrawiam i zachęcam do lektury innych artykułów kolegów i moich.

      Usuń
    2. Stąd też powinien mieć Pan świadomość powagi słowa publikowanego
      .
      Tutaj do jednego worka wrzucił Pan Białoruś i inflację, czy kwestię taniego pieniądza. Co potwierdza Pana teorię? Co jej zaprzecza?

      Jeśli można podać przykłady, to należy to zrobić.

      Oczywiście, żetakie łączenie wątków jest normalne i typowe. Ekonomia jest nauką społeczną więc łączy dyscypliny o jakich Pan wspomniał. Sednem mojego komentarza nie było podważanie Pana wysiłków, ile dopingowanie w celu poprawy celności metafor.

      Żeby była jasność, wchodzę na Państwa bloga. Ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że piszą Państwo co Wam w duszy gra, bez patrzenia na łatwość przyswajalności tekstu.

      Np: zarządzanie ryzykiem a audyt:

      "Należy wręcz stwierdzić, że w takiej sytuacji podejście pragmatyczne powinno przeważyć, zapewniając korzyści dla przedsiębiorstwa. Czyli bliska współpraca z zarządzaniem ryzykiem, nawet rezygnując częściowo z niezależności audytu, w celu wykreowania kompetencji w zakresie analizy ryzyka w audycie wewnętrznym".

      Super, ale to jest nowomowa rodem z rozprawy doktorskiej, a to jest blog.

      Korelacja, czy kointegracja - co wynika z tego wpisu? Jakie są wnioski praktyczne? Gdzie można zastosować? Jakie wnioski wysnuć?

      Narzędzia opisane są super, ale jak mam z tego wyabstrahować konkret? Czy miałbyć to kolejny wpis do Wikipedii? Jeśli tak, to ok. Przy czym sądzę, że ktoś kto to zna sięgnie po książkę, a dla laika (jak dla mnie) będzie to niezrozumiałe. Może tacy amatorzy (jak ja)nie mają być odbiorcami bloga? Sam nie wiem.

      Reasumując: oddzielam treść od formy, i dlatego o ile ta pierwsza jest fascynująca na Państwa blogu, tak sposób jej podania czyni ją niestrawną.

      Mocno Was dopinguję, bo pisanie o ryzyku to spora nisza na rynku i warto tę wiedzę propagować nie tylko dla osób wykształconych w tym zakresie.

      Dzięki i pozdrawiam

      Usuń