sobota, 25 kwietnia 2015

Ryzyko długoterminowe związane z oszczędzaniem środków pieniężnych

Na stronie interia.pl pojawił się jakiś czas temu (konkretnie 19 marca bieżącego roku) artykuł pod tytułem: <Ich rodzice nie musieli tego robić, a dla młodych Polaków może to oznaczać być albo nie być na emeryturze>

Treść artykułu odnosi się do problemu związanego z oszczędzaniem na przyszłą emeryturę i zawiera także różne symulacje efektów w postaci konkretnych wyliczeń. Efekt wyliczeń zależy od przyjętej strategii, począwszy od defensywnej (zwykłe depozyty) do ofensywnej (fundusze akcji). Link tutaj

Do napisania niniejszego komentarza skłoniła mnie natomiast wypowiedź jednego z uczestników prowadzonego przeze mnie szkolenia na temat metod analizy inwestycji długoterminowych, który powiedział mniej więcej coś takiego:
<Proszę pana, ale przecież jeśli zakładamy, że konieczna stopa zwrotu z zainwestowanego kapitału w jakiekolwiek przedsięwzięcie powinna nam przynieść oprócz normalnej premii odsetkowej także premię za ryzyko, wówczas wszelkie oszczędności długoterminowe nie mają sensu, gdyż - po pierwsze - wartość uzyskanych korzyści nie pokryje nam kosztu zainwestowanego kapitału oraz - po drugie - istnieje też wiele ryzyk związanych z wartością pieniądza oraz z jakością zarządzania portfelem. Lepiej już przepuścić kasę na hazard, dyskoteki, fantastyczne samochody, egzotyczne podróże i panie lekkich obyczajów, jak to robią mało rozgarnięci piłkarze angielskiej Premier League*>

*) Niedawno zaroiło się na rynku od książek autobiograficznych znanych niegdyś piłkarzy. Wszystkie niemal pasują do cytowanego niżej opisu pozycji Paula Mersona, byłego zawodnika Arsenalu:
<Dwukrotny mistrz Anglii z Arsenalem, uczestnik MŚ 1998, triumfator Pucharu Zdobywców Pucharów w momencie kończenia profesjonalnej kariery był niemalże bankrutem. W ciągu kilku późniejszych miesięcy przepuścił ostatnie oszczędności i nie miał funta przy duszy, równie dobrze mógłby się wybrać pod most>
Warto dodać, że mowa o człowieku, który w trakcie kariery piłkarskiej zarobił grube miliony funtów. 

Aby Czytelnik nie pogubił się w tych rozważaniach dodam, że dla ułatwienia swojej pracy zawodowej napisałem kilka programów w arkuszu kalkulacyjnym do podejmowania decyzji w zakresie inwestowania długoterminowego, oparte na metodzie DCF, czyli zdyskontowanych przepływów pieniężnych. Całość polega na rozłożeniu w czasie korzyści i wydatków oraz następnie zdeprecjonowaniu tych oddalonych w czasie o odpowiednią stopę dyskonta (utraty wartości). Tę stopę można też utożsamiać z kosztem kapitału inwestora lub, innymi słowy, z oczekiwanym poziomem zwrotu z inwestycji zawierającej ryzyko. Nieodmiennie od lat stosuję następujące poziomy tej kategorii:
- dla inwestycji o niskiej stopie ryzyka - 8% (co oznacza systematyczną deprecjację wartości przyszłych zdarzeń o wskazany procent w każdym roku),
- dla inwestycji o standardowej stopie ryzyka - 10% (jw.),
- dla inwestycji o podwyższonej stopie ryzyka, zwłaszcza dla projektów zagrożonych krótkim terminem życia, dla nowych technologii, dla trudnych branż i inwestycji w egzotycznych biznesowo krajach - 13% lub więcej (jw.).

Zgodnie z tą logiką możemy policzyć, ile dziś warto zapłacić za projekt  przynoszący wartość premii uzyskiwanej co roku w kwocie 100 zł przez, dajmy na to 20 lat, jeżeli zakwalifikujemy ryzyko, jako (dla przykładu) niskie. Efekt poniżej w formie tabeli oraz wykresu:



















Okazuje się, że szacunkowo (uwzględniając także teoretycznie "wszelkie" ryzyka inwestycji), warto za taki projekt zapłacić nie więcej, niż nieco ponad tysiąc złotych, jeżeli szacujemy ryzyko, jako niskie.

Narzucając (robi to inwestor) koszt kapitału udzielony jakiejkolwiek inwestycji długoterminowej musimy uwzględnić w kalkulacji szereg ryzyk. Te ryzyka zostają w zastosowanej metodzie odzwierciedlone w stopie deprecjacji wartości przyszłych korzyści. Zasada jest następująca: im wyższe ryzyko, tym wyższa stopa deprecjacji, tu zwana dyskontową.

Nie ma znaczenia, czy inwestujemy z zakup pakietu kontrolnego przedsiębiorstwa produkcyjnego, czy w zakup nieruchomości, budowę biurowca pod wynajem, fundusz agresywny akcji, czy w fundusz inwestycyjny, gdzie do przystąpienia do niego namawia nas doskonale ubrany i sprawiający naprawdę profesjonalne wrażenie <doradca klienta>.

Reasumując wątek, musimy skalkulować ryzyko związane z prawdopodobieństwem zaistnienia następujących negatywnych zdarzeń w czasie życia naszej inwestycji (czyli czasem nawet 20-30 lat!):
- Ryzyko, że nie będzie nas stać na zapłatę składki (szczególnie istotne przy tak zwanych poliso-lokatach, gdzie brak wpłaty może powodować ... utratę wszystkich środków).
- Ryzyko, że zdarzą się w świecie finansowym i gospodarczym zdarzenia, które doprowadzą do utraty lub znaczącego spadku wartości naszej inwestycji (inflacja, dewaluacja, kryzys giełdowy, itp.).
- Ryzyko, że nasi powiernicy (bank, fundusz, inny pośrednik) nie będą dążyć do pomnożenia wartości naszej inwestycji, lecz dojdą - do także możliwego - wniosku, że lepiej te środki zdefraudować.
- Ryzyko, że druga strona transakcji (bank, fundusz, inny pośrednik) po prostu zbankrutuje.
- Inne wyobrażalne ryzyka.

Szczerze mówiąc po napisaniu tej treści, sam się zaczynam zastanawiać, czy angielscy piłkarze nie postępują jednak racjonalnie. Bo kto im później odbierze skonsumowaną radość z życia i rozrywek, które oni uważali za ciekawe. Nie każdy ma podobne hobby, ale to temat na osobne rozważania. Życie uczy, że ci, którzy w przeciwieństwie do nich postępowali "rozsądnie" i odkładali środki na czarną godzinę, na przyszłość dzieci, wnuków, itp., też ponoszą niebagatelne ryzyko takich inwestycji. Ja przypomnę tylko, jak po "transformacji ustrojowej" wyparowały niemal dosłownie oszczędności naszych rodziców, babć i dziadków gromadzone latami na tak zwanych "książeczkach mieszkaniowych".

Życzę Czytelnikom spokojnych snów w najbliższych dniach.

Maciej Skudlik



 

Ich rodzice nie musieli tego robić, a dla młodych Polaków może to oznaczać być albo nie być na emeryturze



Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/ich-rodzice-nie-musieli-tego-robic-a-dla-mlodych-polakow,2110180,4141?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Ich rodzice nie musieli tego robić, a dla młodych Polaków może to oznaczać być albo nie być na emeryturze

Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/ich-rodzice-nie-musieli-tego-robic-a-dla-mlodych-polakow,2110180,4141?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Ich rodzice nie musieli tego robić, a dla młodych Polaków może to oznaczać być albo nie być na emeryturze

Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/ich-rodzice-nie-musieli-tego-robic-a-dla-mlodych-polakow,2110180,4141?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Ich rodzice nie musieli tego robić, a dla młodych Polaków może to oznaczać być albo nie być na emeryturze

Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/ich-rodzice-nie-musieli-tego-robic-a-dla-mlodych-polakow,2110180,4141?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Ich rodzice nie musieli tego robić, a dla młodych Polaków może to oznaczać być albo nie być na emeryturze

Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/ich-rodzice-nie-musieli-tego-robic-a-dla-mlodych-polakow,2110180,4141?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
O

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz