Obecnie obserwuje się "wychodzenie" instytucji finansowych z handlu na rynku energii. Co to oznacza dla przedsiębiorstw elektroenergetycznych?
- redukcja liczby kontrahentów, z którymi można zawrzeć kontrakt;
- pogorszenie warunków hedgingu;
- wzrost kosztów hedgingu;
- wzrost ryzyka;
zwiększenie spreadów bid-ask i problem z uzyskaniem uzasadnionej ceny sytuacją na rynku.
Sytuacja ta jest podobna do roku 2000, kiedy upadł Enron, ale wtedy powstała luka w płynności została wykorzystana przez banku inwestycyjne (np. Morgan Stanley, Goldman Sachs). Dziś nie wiadomo, kto mógłby je zastąpić jako pewnego rodzaju gwarant płynności.
Problemem staje się ryzyko regulacyjne (EMIR, MiFID II, MiFIR II) oraz wzrost kosztów wywołany regulacjami takimi jak Basel III.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz