W Polsce coraz wyraźniejszy staje się konflikt pokoleń. Zresztą jego występowanie jest czymś normalnym w każdej gospodarce. Ale ten nasz rodzimy konflikt ma dwa dość szczególne podłoża.
Rozpatrzmy wyróżniające cechy pokoleń w kontekście pamięci o różnych systemach gospodarczych (pierwsza przyczyna) oraz obecnej pozycji poszczególnych ich przedstawicieli (druga przyczyna). Będzie trochę krytycznie i stereotypowo, przy czym należy pamiętać, że punkt widzenia autora artykułu nie musi być identyczny ze spojrzeniem Czytelników. Ponadto stereotypowe podejście nie oznacza, że krytyka dotyczy każdego. Cechy wyróżniające nie oznaczają, że każdy przedstawiciel danego pokolenia jest ich posiadaczem.
Pokolenie ludzi urodzonych do 60 r. (55 mocno plus)
Ludzie, którzy praktycznie całe życie zawodowe przeżyli w warunkach realnego socjalizmu, nauczeni praktycznych kombinacji, życia z układów i zupełnie nierozumiejący problemów wolnego rynku, bezrobocia, itp. W warunkach "nowej gospodarki" bardzo chętnie godzili się na zamykanie zakładów w zamian za godziwe odprawy i wcześniejsze emerytury. To dzięki ich bierności w Polsce praktycznie zlikwidowano przemysł ciężki. Najważniejsze, że ja mam już spokój i mam za co żyć, bo nie rozumiem zasad tej nowej gospodarki i na pewno w nowej rzeczywistości bym sobie nie poradził - myślał przechodzący na wcześniejszą emeryturę przedstawiciel tego pokolenia. To pokolenie nie zauważyło problemu znikających miejsc pracy dla swoich wnuków.
Pokolenie ludzi urodzonych w l. 60-70 (45 plus)
Pokolenie, które roboczo nazywam "dziećmi Gierka". W przeważającej mierze ich dzieciństwo przypadało bowiem na "złotą dekadę socjalizmu". W absolutnej większości poustawiani zawodowo. Rodzice niżej opisanego pokolenia "lemingów". Ludzie świetnie wykształceni i bardzo ceniący sobie odpowiedni status ekonomiczny i dążący do niego niezwykle silnie. Niezwykle pracowite pokolenie, które marzyło o tym, aby ich dzieci nie musiały zbyt wiele się męczyć. Postanowili swoje dzieci rozpieścić do granic możliwości. To także miało
podkreślić ich własny status. W związku z tym podwozili dzieci do
szkoły wypasionymi brykami, kupowali im wszelkie dostępne na rynku
najnowocześniejsze gadżety, a edukację w całości oddali "nowoczesnej"
szkole. Przy okazji zapomnieli czegokolwiek od swych dzieci wymagać.
Pokolenie ludzi urodzonych w l. 70-80 (35 plus)
To moje pokolenie, którego wczesne lub późne dzieciństwo przypadało na czasy embarga, pustych półek, potężnego kryzysu i ogólnego dziadostwa. Oni nie mieli fajnych ciuchów i fajnych zabawek, bo te rzeczy były po prostu nie do kupienia. Dojrzewaliśmy w warunkach niby żelaznej kurtyny, ale z niełatwą możliwością jej przekroczenia. A po drugiej stronie tej kurtyny wartość zamienna naszych złotówek była taka, że kupno gałki lodów było nie lada wyzwaniem dla budżetu. A jak przyjechał swoim audi z wypożyczalni (o czym nie wiedzieliśmy) wujek z Niemiec, to za garść marek (zarobionych tam przy pracy na śmieciarce, o czym też nie wiedzieliśmy) żył na urlopie w Polsce jak król i rozdawał wszystkim dookoła prezenty. Myśleliśmy, że tam wszyscy są bogaczami. To pozostawiło trwały ślad w naszej psychice. Ponieważ to pokolenie lepiej lub gorzej, ale jednak ustawiło się zawodowo (dzięki jeszcze odebranej świetnej edukacji), dziś głównym celem jego przedstawicieli jest dogadzanie sobie. Ja mam w szafie piękne narty i przed oknem wielkie auto (choć rumuńskie), kolega kupił sobie wypasioną Kię Sportage, jeszcze inny kolega inwestuje w samochody niemieckie. Kupujemy wielkie telewizory i inwestujemy w piękne motocykle. Kupujemy dziś zabawki (duże, jak największe), bo nas na nie stać, a w dzieciństwie nie mieliśmy do nich (choć wówczas małych) dostępu. Wszystko co europejskie, niemieckie i zachodnie stanowi dla nas punkt pożądania. Dlatego wybieramy urlop na Costa Brava zamiast w Ustce, bo ta pierwsza nazwa brzmi bardziej światowo. Pokolenie "narcyzów", choć wiele potrafiących i nadal inwestujących w wiedzę. Łączymy w sobie umiejętności radzenia sobie w warunkach gospodarki kombinacyjnej (nasze dzieciństwo w komunie) oraz w warunkach dzikiego kapitalizmu. To potężny kapitał i z niego korzystamy.
Pokolenie ludzi urodzonych w l. 75-90 (25 plus)
Pierwsze pokolenie konsumpcjonizmu, choć jeszcze z kompleksem (co łączy ich z kolegami wyżej) zachodu. Pokolenie bez rozwagi w kwestiach ekonomicznych (kredyty), bo im wmawiano, że wszystko się im należy, a wielkiej inflacji, pustych półek i innych podobnych rzeczy ci ludzie nie mieli prawa pamiętać. Ludzie, którzy załapali się już na zdecydowanie pogarszającą się edukację. Uwierzyli, że wiedza praktyczna jest lepsza, powinna być zdobywana bez wysiłku i nie należy uczyć się takich bzdur jak klasyka. Niektóre czasopisma nazywają tych ludzi "lemingami". Pokolenie gadżeciarzy. Charakterystyczne jest, że ci - niemal w komplecie kończący różne wyższe uczelnie ludzie - praktycznie nie czytają książek. Pokolenie nauczone niestałości. Niestała praca, niestała żona, niestałe miejsce zamieszkania i niestałe rzeczy użytkowe. Stały - niestety - jest tylko kredyt. Tak oni rozumieją wolną gospodarkę i demokrację.
Pokolenie ludzi urodzonych w XXI wieku (25 minus)
Dzieci "narcyzów". Można to pokolenie nazwać "buntownikami". Ludzie wychowani na internecie, nieoglądający w ogóle żadnych "Dzienników Telewizyjnych" (teraz to się nazywa "Fakty"), TVNu 24 i innych przekazów wiedzy o świecie z małego ekranu. Pokolenie, które wcale nie uważa, że "zachodnie" jest lepsze. Pokolenie, które widzi, że Niemiec, Francuz, czy Angol wcale nie jest od Polaka mądrzejszy i nie rozumie, dlaczego tamci zarabiają więcej. Stąd silny patriotyzm i kompletny brak kompleksów plus widoczna odwaga. I silnie wyartykułowane pretensje do dziadków i rodziców, że "sprzedali" Polskę i miejsca pracy za swój status ekonomiczny. W tym pokoleniu obowiązuje też silny głód wiedzy, w tym także - o dziwo - tej książkowej. Z drugiej strony mamy do czynienia z ludźmi, którzy problemy analizują szczątkowo, wysuwają czasem dziecinne diagnozy i nie potrafią się na niczym dłużej skupić. Widać potężny wpływ gier komputerowych i życia w internecie (smartfony) na pewne rozchwianie równowagi emocjonalnej tych ludzi.
Maciej Skudlik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz